Ze zdjęć, które nie znikają z brazylijskich mediów uśmiecha się 38-letnia Brazylijka. Radna i aktywistka praw człowieka, Marielle Franco, zginęła w środę zastrzelona we własnym samochodzie. Wszystko wskazuje na to, że była to egzekucja.
Senat oficjalnie poparł piątkowy dekret prezydenta Michela Temera, na mocy którego kontrolę nad bezpieczeństwem publicznym w stanie Rio de Janeiro sprawuje teraz armia. Rozważa się też wykorzystanie tzw. zbiorowych nakazów przeszukań.
“Cześć, prezydencie Temer, jestem w posiadaniu bazy danych systemu emerytalnego. To miliony imion, peseli, maili, haseł, itd. – rodzaj poufnych informacji, których upublicznienia, jak sądzę, nie chcecie”.
Z dnia na dzień, w wyniku decyzji rządu, teren należący do plemienia Guaraní na obszarze Parku Jaraguá, skurczył się z 532, do 1,7 hektarów. Ludność tubylcza protestuje przeciwko odebraniu ziemi, która prawdopodobnie ma zostać sprywatyzowana.
Przewodniczący izby niższej brazylijskiego parlamentu, Rodrigo Maia, przyjął przedwczoraj nietypową delegację złożoną z grupy brazylijskich artystów, aktywistów z organizacji środowiskowych, tubylczych liderów i parlamentarzystów z Frontu Ochrony Środowiska.
Po skandalu Lava Jato, impeachmencie Dilmy Rousseff i doniesieniach dot. koncernu Odebrecht w brazylijskiej polityce znowu zawrzało.
W wielu miastach sparaliżowane były wczoraj lotniska, komunikacja publiczna, szkoły, uniwersytety i urzędy. Największe syndykaty zarządziły strajk generalny przeciwko reformie pracowniczej i systemu emerytalnego.
Odebrecht, największa brazylijska firma budowlana, nie znika z pierwszych stron gazet.
Podczas gdy na ulicach Brazylii kobiety protestowały przeciwko kulturze gwałtu, kobietobójstwie, dyskryminacji na rynku pracy i innych palących problemach społecznych, prezydent Temer sprowadził kobiety do roli gospodyń domowych i niezastąpionych porównywaczek cen w supermarketach.
Najbogatsi sprowadzają podstawowe produkty z Miami, klasa średnia ogranicza się do dwóch posiłków dziennie, biedni głodują.