19. Gulczynek na południu, cz. III

Z Ushuaia wybraliśmy się do Puerto Natales, by spełnić marzenia i pojechać stamtąd do Torres del Paine. Nie bez powodu park ten został w zeszłym roku ogłoszony Ósmym Cudem Świata. Bez wątpienia można tam spędzić tydzień i się nie znudzić. Przynajmniej ja bym się nie nudził, mimo że jestem raczej miastowy. O wyjątkowości Torres del Paine decydują przede wszystkim góry o niezwykłych kształtach i kolorach oraz jeziora – każde w innej barwie. Niezapomnianych wrażeń dostarcza też wyjątkowo silny wiatr. Wędrując po parku trudno nie natknąć się na guanako i ptaki, np. gęsi, strusie, ibisy, flamingi, a nawet kondory. Poza tym podobno są tam też huemule i pumy, ale bardzo dobrze się chowają.

Torres del Paine Zdjęcie: Andrzej Gulczyński
Torres del Paine
Foto: Andrzej Gulczyński
Torres del Paine Zdjęcie: Andrzej Gulczyński
Torres del Paine
Foto: Andrzej Gulczyński
Torres del Paine Zdjęcie: Andrzej Gulczyński
Torres del Paine
Foto: Andrzej Gulczyński
Torres del Paine Zdjęcie: Andrzej Gulczyński
Torres del Paine
Foto: Andrzej Gulczyński

Przy wjeździe na teren Torres del Paine wypełnia się formularz podając szczegółowe dane oraz ogląda film szkoleniowy na temat zachowania w parku narodowym. Bilet kosztuje 18000 pesos (ok. 100 zł), chyba że jest się rezydentem – wtedy płaci się 5000 pesos. Co ciekawe, jako posiadacz wizy i Cédula de Identidad (obowiązkowego dla przebywających dłużej w Chile tymczasowego dowodu osobistego) zostałem uznany za rezydenta. Bilet jest ważny przez trzy dni lub do pierwszego wyjazdu z parku.

Jest wiele możliwości zwiedzania. Przede wszystkim można wybrać jeden z popularnych kilkudniowych szlaków, nocując w schroniskach lub pod namiotami. Można też przyjechać wypożyczonym samochodem i dojeżdżać do szlaków prowadzących do najważniejszych punktów widokowych. Trzeba się jednak liczyć z tym, że jazda po szutrowej drodze może skończyć się rysami na karoserii lub pękniętą szybą. Popularnością cieszy się także rejs po jeziorze Grey. Są też organizowane cabalgaty, czyli wycieczki konne. Krajobrazy są naprawde niezapomniane.

Z Torres del Paine udaliśmy się do El Calafate w Argentynie, aby obejrzeć cuda parku Los Glaciares. Po drodze spotkała mnie nieprzyjemność ze strony argentyńskiego strażnika granicznego. Zostałem cofnięty na granicę chilijską, ponieważ w paszporcie nie miałem pieczątki potwierdzającej wyjazd z Chile. Na szczęście Chilijczycy, stwierdzając, że Argentyńczycy mają różne dziwne widzimisię, bez problemu dali mi taką pieczątkę, mimo że jako rezydent nie musiałem jej dostać.

Argentyńska stacja benzynowa Zdjęcie: Andrzej Gulczyński
Argentyńska stacja benzynowa
Foto: Andrzej Gulczyński

Trzeba pamiętać, że po drodze z Torres można mieć problem z zatankowaniem samochodu. Na pierwszej z dwóch stacji, które znajdowały się na naszej trasie, zastaliśmy tylko dwa psy i kartkę z napisem, że dzisiaj benzyny nie ma. Kolejna była dopiero za 78 km.

Główną atrakcją samego El Calafate są ptaki. Można poobserwować wiele ciekawych gatunków. Park narodowy Los Glaciares słynie natomiast z lodowców, w tym najsłynniejszego – Perito Moreno. Będąc w Torres del Paine, na pewno warto wybrać się tam na 2-3 dni.

Perito Moreno Zdjęcie: Andrzej Gulczyński
Perito Moreno
Foto: Andrzej Gulczyński
Perito Moreno Zdjęcie: Andrzej Gulczyński
Perito Moreno
Foto: Andrzej Gulczyński
Torres del Paine Zdjęcie: Andrzej Gulczyński
Fitz Roy w pobliżu El Chaltén
Foto: Andrzej Gulczyński

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *