Cumbia – kolumbijski dar dla Ameryki Łacińskiej

Na dzisiejszych terenach departamentów Bolívar, Cesar i Magdalena w Kolumbii, w dolinie rzeki Magdaleny, gdzie na tropikalnych mokradłach wyrosły karaibskie miasteczka, takie jak El Banco, Mompox czy Tamalameque, doszło do niezwykłej fuzji kultur: indiańskiej, afrykańskiej i hiszpańskiej. Dała ona piękny owoc w postaci cumbii – kolumbijskiej muzyki folklorystycznej i tańca, który pokazuje, dlaczego Kolumbijczycy to w większości metysi.

Rytm 2/4 lub 2/2 wyznaczają bębny: tambor llamador (zwany też tambor macho), tambor alegre (tambor hembra) i la tambora, największy z nich, który umieszczony jest na stojaku. Bębny stanowią, jak można się domyślić, afrykańską cząstkę cumbii. “Indiańskość” cumbii widać z kolei w pozostałych instrumentach, nazywanych gaita i flauta de millo, które nadają cumbii tropikalny charakter. Tych instrumentów dętych, brzmiących jak flet, można używać zastępczo lub razem. Nie może też zabraknąć „efektu grzechotki”, którą uzyskuje się dzięki takim instrumentom jak maracón, czyli kolumbijskiej wersji marakasów zrobionej z twardej skorupy owoców zwanych totuma, typowych dla drzewa terenów karaibskich, które po polsku nosi nazwę dzbaniwa kalebasowego. Inną grzechotką tego typu jest metalowe guache, które tak jak maracón ma w środku małe kamyczki, kawałeczki szkła i nasiona, nadające mu brzmienia.

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=Y_pEjkUZc6w]

Hiszpańskie korzenie cumbii widać z kolei, poza poetyckimi śpiewami po hiszpańsku, w stroju ludowym ubieranym na wszelkiego typu występy, konkursy czy na karnawał w Barranquilli, gdzie śpiewa się i tańczy. Mężczyzna ma na sobie białe spodnie i koszulę, przewiązaną w pasie chustę, najczęściej czerwoną, kapelusz (w większości przypadków to typowe dla karaibskiego wybrzeża Kolumbii sombrero vueltiao) i zarzuconą na ukos torbę. Strój kobiety to długie, ozdobne spódnice z falbanami zwane polleras, obcisły gorset pod kolor spódnicy, do tego we włosach kwiat cayena (po polsku: kwiat róży chińskiej, który jest symbolem miasta Barranquilla), falbaniaste rękawki na wysokości łokcia, naszyjniki i kolczyki (każda grupa wybiera sobie swój własny kolor i typ ozdób). Niezbędny jest również wianuszek świec, które trzymają w dłoni, zresztą nie bez powodu.

Cały taniec ma bowiem swoją symbolikę. Jak już wspomniałam wyżej, tłumaczy w pewien sposób, dlaczego Kolumbijczycy są w większości metysami. Dla każdej osoby, która zna choć trochę historię Ameryki Łacińskiej, w szczególności terytoriów zlokalizowanych wokół Morza Karaibskiego, jest to oczywiste – Hiszpanie podbili tereny zamieszkiwane przez plemiona tubylcze, a w celu szybszego rozwoju i rozbudowy nowo powstających miast sprowadzali z Afryki czarnych niewolników. I tak geny afrykańskie, indiańskie i hiszpańskie mieszały się. Cumbia pokazuje ten proces z perspektywy zalotów między miejscową kobietą, charakteryzującą się typową indiańską powściągliwością, a afrykańskim mężczyzną, pełnym witalności i energii. Pierwiastek hiszpański jest tu najmniej istotny, gdyż cumbia to przede wszystkim muzyka niższych warstw społecznych, do których bogaci i władczy Hiszpanie nie należeli. W tańcu wyraźnie widać te zaloty: dumna, wyprostowana, z zadziornie umieszczoną ręką na biodrze kobieta porusza biodrami i wabi mężczyznę, wymachując mu przed nosem rąbkiem sukni, a kiedy musi się obronić, grozi mu zapaloną świecą. Mężczyzna z kolei patrzy z podziwem na partnerkę, chodzi dookoła niej, wachluje ją swoim kapeluszem, kłania się, tańczy i wykonuje różne akrobacje, by pokazać, jaki to jest męski. Stara się nie dotknąć kobiety, jednak gdy na za dużo sobie pozwala, natychmiast musi wykonywać uniki przed palącą się świecą.

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=gm92lWgrCVs]

Warto jeszcze wspomnieć, że grupy, które powstają, by tworzyć choreografie i prezentować swój narodowy taniec, nazywają się cumbiambas. Mogą do nich dołączyć wszyscy chętni. Jednak ci, którzy zapisują się do cumbiamby tylko na jakiś czas, by uczestniczyć w próbach i wystąpić podczas Karnawału w Barranuilli, muszą liczyć się z pewnymi opłatami, dlatego często najbiedniejsi nie mogą sobie na taki luksus pozwolić.

Zapyta ktoś – a co ze słynną cumbią meksykańską? Naturalnie, byłoby wielkim gapiostwem zakończyć temat cumbii na Kolumbii. Wielcy reprezentanci tego gatunku, kolumbijscy kompozytorzy tacy jak Lucho Bermúdez czy Luis Carlos Meyer wyruszali bowiem w latach 1940-1960 w trasy koncertowe po całej Ameryce Łacińskiej i trafili ze swoją muzyką w szczególności w gusta Meksykanów, Argentyńczyków i Peruwiańczyków. Co jednak istotne, w krajach tych cumbia nigdy nie przybrała formy muzyki folklorystycznej, co zresztą jest dość zrozumiałe – jak muzyka przerzucona z innego kraju miałaby się zakorzenić w nowej ziemi, z której nie wyrosła, jako ludowa? Zresztą sami kompozytorzy, by przenieść cumbię poza Kolumbię, musieli zrobić z dzikiej muzyki czarnych i indian śpiewanej na placach konkretne, zsynchronizowane utwory, które mogłaby wykonywać orkiestra. To wtedy pojawia się termin cumbia comercial i cumbia moderna (cumbia komercyjna, cumbia współczesna). W takiej właśnie formie dociera do innych zakątków Ameryki i jako taka się rozwija. Każdy kraj dodał do wersji oryginalnej jakiś instrument (np. gitara czy fletnia pana), co sprawiło, że wersja kolumbijska, argentyńska, peruwiańska i meksykańska różnią się w jakimś stopniu. Obecnie za jednych z lepszych reprezentantów cumbii uważa się: Gildę (Argentyna), Selenę (Meksyk) i Cuarteto Continental (Peru).

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=8iUkmnLc1ec]

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=-rBa39gK6cs]

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=ozfap7R2FXA]

Również w Kolumbii nadeszła nowa era dla cumbii współczesnej. Wielu młodych wykonawców sięga po klasykę cumbii nagrywając swoje wersje. Taki jest szczególnie przypadek Carlosa Vivesa, który wraca do korzeni swoich ziem ojczystych (urodzony w Santa Marta, na Karaibskim Wybrzeżu Kolumbii). Do tradycyjnych brzmień Vives dodaje akordeon, podstawę innego ważnego gatunku muzycznego karaibskiej części Kolumbii – vallenato.

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=Nmb80HXWsFQ]

Jest jeszcze jeden rodzaj cumbii, o którym nie wspomniałam dotychczas. Jest to cumbia panameña, która, tak jak w przypadku Kolumbii, jest muzyką ludową. Pochodzi z czasów Kolonii i również stanowi połączenie wpływów afrykańskich, hiszpańskich i indiańskich. Instrumentarium różni się jednak znacząco od kolumbijskiego: tambor pujante i repicador, caja kreolska, marakasy, skrzypce, flauta dulce (dosłownie: słodki flet) i flet poprzeczny, między innymi, to podstawa cumbii z Panamy. Także pod względem ubioru różni się od tej kolumbijskiej.

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=wXipWou2jXY]

Można śmiało stwierdzić, że folklor to drugie imię kolumbijskich Karaibów. Jest wszechobecny: w radiu są specjalne audycje poświęcone muzyce ludowej, na ścianach każdego przeciętnego domu wiszą obrazy przedstawiające, dosłownie, skondensowany obraz tego, czym są Karaiby kolumbijskie: sombrero vueltiao, akordeon, gaita, bębny… Warto jednak zdać sobie sprawę z rzeczy oczywistej – nie wszędzie folklor ma takie samo oblicze. Kolumbijczykom bardzo trudno jest zrozumieć, jak w Polsce możemy nie mieć tańca narodowego, który byłby słuchany w radiu i tańczony przez wszystkich z taką swobodą, jak to robią oni z cumbią. Polakom z kolei może być ciężko pojąć to manifestowanie lokalnego patriotyzmu, który jest po prostu częścią codzienności i kolumbijskiej tożsamości narodowej.

Magdalena Borowska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *