Na tropie kolumbijskiej kawy i najwyższych palm na świecie

Niedaleko Medellín, w zachodniej części kraju, rozpościera się kolumbijski region kawy, nazywany także trójkątem lub osią kawową (eje cafetero). W jego skład wchodzą trzy główne ośrodki miejskie: Manizales, Pereira oraz Armenia. Szacuje się, że z tego obszaru  pochodzi 10% światowej kawy, którą uprawia się na tak zwanych fincas, położonych na wysokości między 800 a 1800 m n.p.m. Jednak nie sama kawa przyciąga turystów do tej części Kolumbii – eje cafetero to przede wszystkim region pięknych górskich krajobrazów, takich jak ośnieżone szczyty w parku narodowym Nevado del Ruiz czy najwyższe palmy na świecie ginące w morzu mgły w dolinie Cocora.

Foto: K. Piekarska
Foto: K. Piekarska

Moim pierwszym przystankiem w podróży po regionie kawy było Manizales, wchodzące w skład „trójkąta kawowego”. Manizales, nazywane miastem studentów, jest położone pośród gór, w obszarze o nadmiernej aktywności sejsmicznej. W latach 20. XX wieku zostało zniszczone w wyniku trzęsienia ziemi i pożaru. Poruszanie się po mieście może być o tyle problematyczne, że nierzadko należy wspinać się z jednej góry na kolejną, stąd w ostatnich latach władze miasta zainwestowały w kolejkę linową, która łączy m.in. centrum miasta z dworcem autobusowym.

Sercem miasta jest, jak w większości miast Kolumbii, plac Bolívara, na którym odnajdziemy imponującą katedrę oraz pomnik rzeczonego bohatera narodowego, Simóna Bolívara. Jeśli ktoś zwiedził już kilka kolumbijskich miast, może pomyśleć, że nic go już nie zaskoczy w podobiźnie Bolívara. Manizales obala ten mit, znajduje się tu bowiem jedno z najdziwniejszych przedstawień tego bohatera – jako człowieka-kondora, który wydaje się przemieniać z postaci ludzkiej w ptaka. Najpiękniejsze widoki w mieście rozpościerają się ze wzgórza Colonizadores, skąd jak na dłoni widać pobliskie wzniesienia, wioski oraz uprawy kawy.

Foto: K. Piekarska
Foto: K. Piekarska

Najpopularniejszym wśród turystów obecnie miejscem w regionie kawy nie jest wbrew pozorom żadne z trzech dużych miast osi kawowej, a mała wioska Salento, położona w pobliżu doliny Cocora i parku narodowego Nevado del Ruiz. Odnajdziemy tu malownicze, spokojne uliczki z kolorową zabudową w stylu bahareque oraz liczne kawiarnie i restauracje, nierzadko oferujące zagraniczne potrawy. Po miasteczku i okolicach nie da się poruszać taksówkami czy mototaxi. Jedyną formą transportu dla osób spoza Salento jest wynajęcie jeepa, który także dowozi podróżujących do pobliskiej doliny Cocora. Główną atrakcją wioski jest punkt widokowy Mirador de Salento, z którego widać pobliskie szczyty i dolinę Cocora. Fenomen Salento obrazuje ogromny rozwój przemysłu turystycznego w Kolumbii: mała mieścina, w której na stałe mieszka jedynie ok. 7000 osób, przeżywa boom turystyczny i zdaje się być częstszym celem podróży niż duże miasta, takie jak Barranquilla czy Bucaramanga.

Dolina Cocora to zdecydowanie miejsce, które urzekło mnie najbardziej w kolumbijskim regionie kawy. Tuż po wyjściu z jeepa z Salento widzimy to, z czego słynie dolina: nieziemski krajobraz, na który składa się intensywna zieleń polany, pnące się do nieba palmy woskowe oraz otoczone mgłą szczyty gór. Wspomniane palmy woskowe funkcjonują jako wizytówka doliny Cocora, są najwyższymi palmami świata (dochodzą do 60 m wysokości) i zostały wybrane narodowym drzewem Kolumbii.

Foto: K. Piekarska
Foto: K. Piekarska

Turyści do wyboru mają kilka szlaków, które prowadzą do dwóch wysoko położonych fincas lub do pobliskiego parku Nevado del Ruiz. W trakcie ponad trzygodzinnej wspinaczki na górę poruszamy się po gęstym lesie wąską dróżką, a momentami wręcz przesmykiem między licznymi drzewami i krzakami (rosną tam m.in. drzewa eukaliptusowe). Po drodze mija się stada osiołków lub koni, które podwożą bardziej leniwych turystów. Na wysokości 2860 m n.p.m. znajduje się finca La Montaña, gdzie możemy obejrzeć z bliska krzaki kawowe i odpocząć po męczącej wspinaczce. Prawdziwa uczta dla oczu rozpoczyna się po opuszczeniu uprawy La Montaña, kiedy wchodzi się do samej doliny. Z ogromu mgły powoli wyłania się polana z tysiącem rosnących pojedynczo lub w grupach palm woskowych, których ciemny odcień kontrastuje z nieprzyzwoicie zieloną trawą. Patrząc na palmy usytuowane na dalej położonych stokach, mamy wrażenie, że jest to jedynie osobliwe „zarośle”. Poza sławnymi drzewami w dolinie nie ma większej roślinności, stąd pustka niekończącej się zamglonej polany robi piorunujące wrażenie.

Kolumbijskie eje cafetero nie samą kawą żyje. Jest to region, w którym odnajdziemy malownicze i klimatyczne miasta trójkąta kawowego oraz nieziemskie krajobrazy górskie. Nic dziwnego, że z roku na rok coraz więcej turystów odwiedza region kawy, który wpisuje się już na listę sztandarowych celów podróży po Kolumbii obok Bogoty, Medellín czy Cartageny.

Katarzyna Piekarska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *