Semuc Champey, dosłownie “tam, gdzie rzeka chowa się pod skałą”, to gwatemalski pomnik przyrody. Położony w departamencie Alta Verapaz wśród wzgórz i lasu tropikalnego naturalny wapienny most przykrywa rwącą rzekę Cahabón, która wydobywa się spod niego dopiero ponad 300 metrów niżej. Semuc Champey znajduje się na terenie Parku Narodowego Grutas de Lanquín (Jaskinie w Lanquín), oddalonego o ok. 12 km na południe od miasta Lanquín.
Nazwa pochodzi z majańskiego języka quekchí (kekchi/q’eqchi’), którym posługuje się część mieszkańców departamentów Alta Verapaz, Baja Verapaz, Quiché, Petén i Izabal. Semuc Champey zostało ogłoszone pomnikiem przyrody dopiero w 1999 roku i od tego czasu notuje się systematyczny wzrost liczby turystów odwiedzających tę okolicę. Na razie jednak względna niedostępność i oddalenie od głównych atrakcji turystycznych sprawiają, że park nie jest zatłoczony.
Atrakcją, jak już wspomniano, jest most ze skał wapiennych, który w naturalny sposób “przykrywa” rzekę. Warto jednak wspomnieć, że na wierzchu owego mostu znajdują się, również naturalne, baseny, a raczej niecki o głębokości od 1 do 3 m. Kolor wody, w zależności od głębokości, to seledynowy, ciemnozielony, morski, błękitny czy też ciemnogranatowy. W basenach można się kąpać – woda jest chłodna, ale nie zimna, a zatem ma idealną temperaturę dla ochłodzenia organizmu, przegrzanego w wyniku niezmiennych 25-30 stopni Celsjusza, towarzyszących podróżującym przez ten wycinek Gwatemali. Niedaleko basenów znajduje się kilka toalet, jak również szafki, w których można przechować pod kluczem (i za opłatą) swoje ubrania.
Wiele osób skacze z jednej niecki do drugiej, gdyż tworzą naturalną kaskadę, niczym wielkie wapienne stopnie. W płytszych miejscach basenów można poczuć lekkie mrowienie w stopach, a przyczyną są bardzo ciekawskie małe rybki. Na początku i na końcu mostu można podziwiać wlot i wylot rzeki, należy jednak zachować ostrożność z uwagi na śliskie kamienie.
O ile pływanie w nieckach jest przyjemnością samą w sobie, o tyle trudno ocenić, jak wygląda cały most, dopóki nie wespniemy się do punktu widokowego (oznaczonego jako “El Mirador”). Drewniane strzałki informują, że dojście do wznoszącego się 50 metrów wyżej punktu zajmie min. 1h-1h 15 min, jednak nawet średnio wysportowanej osobie uda się ta sztuka w 35-40 min. Podobnie jest z czasem przejścia od wejścia parku do niecek – należy go podzielić przynajmniej na połowę, aby wiedzieć, ile zajmuje spacer.
Wejście do parku poprzedza hałaśliwa i zawsze zatłoczona strefa parkingowa, gdzie można zaopatrzyć się w rozmaite przekąski, napoje, krem do opalania, a nawet spożyć obiad. Tuż przy wjeździe znajduje się także maleńki i skromnie zaopatrzony sklepik. Koszt wstępu do parku wynosi Q50. Uwaga – przyjmujący opłatę zbiera monety z różnych części świata, chętnie przyjmuje złotówki, które wymienia na historię swojego życia. Warto.
W drodze do parku przejeżdża się przez most (tym razem sztuczny), z którego co kilka minut ktoś skacze bez zabezpieczenia do wody. Jest to jedna z atrakcji oferowanych turystom – tzw. dzień pełen wrażeń. Zazwyczaj zawiera skok z mostu do rzeki, spływ na oponach lub pontonach, wycieczkę po okolicznych jaskiniach, a na koniec kąpiel w nieckach. Można łatwo rozpoznać, kto wykupił pakiet przygodowy poprzez ciemne pręgi namalowane na twarzy przez przewodnika grupy.
Do Semuc Champey można dostać się własnym samochodem, taksówką, busem z hostelu lub miejscowym pick-upem. Dla odważnych – przejażdżka ciężarówką. Zdecydowanie polecaną porą jest 10:00-11:00 lub 14:00-15:00, gdyż w południe słońce spala na wiór, a ok. 16:00 zazwyczaj pada deszcz. Co warto zabrać? Ręcznik, krem do opalania, kostium kąpielowy i dużo wody, a także spray na komary oraz aparat (najlepiej wodoodporny).
Helena Krajewska