Subiektywny przewodnik turystyczny po rejonie Santa Marta w Kolumbii, cz. II

Palomino
Palomino

Palomino to prawdziwa perełka karaibska, bardzo mało znana i przez to mało zatłoczona. Dojazd autobusem z Santa Marta trwa około dwóch godzin. Autobusy odjeżdżają co pół godziny ze skrzyżowania Calle 11 z Carrera 11 i kosztują 8000 pesos. „Once con once” („11 z 11”) to punkt miasta gdzie skupia się handel i usługi przewoźników. Aby tam dotrzeć trzeba przejść przez ciągnący się przez całą ulicę rynek, na którym sprzedaje się ubrania, buty, jedzenie, cuchnące ryby, owoce, warzywa i… wszystko. Prawdziwa zatłoczona, hałaśliwa i momentami brzydko pachnąca dżungla. Spokojnie, codzienna rzeczywistość w większości miast wygląda znacznie lepiej. Santa Marta jest jednak specyficzna.

Palomino
Palomino

W Palomino największą atrakcją jest spływ po rzece na oponach do samego morza, i tego punktu programu nie można przegapić. Najlepiej zapytać kierowcę autobusu lub kogoś w którymś ze sklepów o osobę organizującą spływ. Najprawdopodobniej takie osoby podejdą też do nas po wyjściu z autobusu. Wiele z nich organizuje atrakcję na własną rękę, w naszym przypadku nie okazało się to wcale bardziej niebezpieczne. Prawdziwi organizatorzy założą nam profesjonalną opaskę na rękę i zapewnią schowek na torby (podczas spływu wszystko nam się zamoczy, dlatego lepiej nie brać nawet aparatu fotograficznego). Pierwsza część wyprawy to jazda motorem w górę jak najdalej się da. Później czeka nas prawdziwie wyczerpująca 15-minutowa wspinaczka piesza z wielką oponą. Ale spokojnie, nawet drobne dziewczyny bez kondycji fizycznej (ja) dają radę! Rzeka zaczyna swój bieg w górach i łagodnie spływa do morza. Koszt spływu z przewodnikiem to około 25000 pesos (z nieformalnymi da się wynegocjować na 18000), bez przewodnika 20000 pesos. Przewodnik tak naprawdę w niczym nie jest potrzebny, jako że rzeka jest płytka i spokojna. Cały urok polega na zapierających dech w piersiach krajobrazach gór porośniętych bujną selwą, z lianami zwisającymi z drzew pochylających się tuż nad wodą. Wszystko trwa około 1,5 godziny. Spływ można skończyć wcześniej, przy moście w miasteczku, bo prawdę mówiąc po godzinie w mokrych ubraniach zaczyna się robić zimno. Później pozostaje już leżenie na szerokiej, piaszczystej i bardzo malowniczej plaży Palomino wśród palm kokosowych. Jest ona oddalona o 20 minut pieszo od miasteczka. Można surfować, można też zatrzymać się w jednym z domków lub pensjonatów przy plaży. Nie ma tam wielkich molochów hotelowych, a tylko urokliwe bungalowy. Zdecydowanie warto. Ostatnie autobusy odjeżdżają do Santa Marta po 18, wtedy też robi się ciemno, więc bezpiecznie jest zaplanować podróż powrotną najpóźniej na tę godzinę.

Minca, Pozo Azul
Minca, Pozo Azul

Minca jest miesteczkiem położonym w górach Sierra Nevada, 40 minut drogi taxi colectivo od Santa Marta. Taxi colectivo, czyli taksówkę operującą tylko na tej trasie możemy złapać ze znanego nam już skrzyżowania Calle 11 z Carrera 11. Koszt to 7000 pesos w jedną stronę. Oferowane samochody nie mają oznaczeń taksówek. Nie zdziwcie się też, jeśli oprócz pasażerów przewozić będą worki z jedzeniem (ziemniakami, cebulą) na dachu lub w bagażniku – tak transportuje się przy okazji towary do sklepów w Minca. Miasteczko słynie głównie z wodospadów i organicznej kawy uprawianej na żyznej górskiej glebie. Jest tu chłodniej niż w Santa Marta (ze względu na 600 m różnicy w położeniu), często padają też deszcze. Przez to roślinność jest wyjątkowo bujna, zachwycają też okazy fauny, a w szczególności ptaki – Minca zyskała etykietę raju dla ornitologów. Na drodze można spotkać iguany i spore pająki. Po przyjeździe do miasteczka mamy do wyboru dwie ścieżki: jedną prowadzącą do wodospadu Pozo Azul i do plantacji kawy La Victoria oraz drugą, prowadzącą do innego wodospadu, za którego podziwianie z tarasu widokowego musimy jednak zapłacić 2000 pesos. Jeśli przyjedziemy odpowiednio wcześnie możemy się pokusić o odwiedzenie obu miejsc. Wędrówka do Pozo Azul nie jest szczególnie wymagająca, zajmuje około 40 minut. Należy tylko dobrze patrzeć na znaki, aby nie przegapić zejścia do wodospadu. Miejsce jest bardzo malownicze, w sam raz na mały piknik i orzeźwiającą kąpiel (woda jest jednak lodowata).

Minca, Pozo Azul
Minca, Pozo Azul

Wyprawa do farmy La Victoria, położonej dużo wyżej niż Pozo Azul, zajmie nam około 3 godzin i jest bardzo wyczerpująca, dlatego lepiej wziąć taksówkę albo moto taxi z miasteczka. W drodze powrotnej możemy poprosić taksówkarza, żeby wysadził nas przy zejściu do Pozo Azul. Sama La Victoria słynie z tego, że kawę produkuje się w niej używając maszyn z połowy XIX wieku. Jest to plantacja w 100% ekologiczna. Należała najpierw do Anglika, później przeszła w ręce pewnego Niemca, którego potomek zarządza nią do dziś. Wstęp na farmę kosztuje 5000 pesos. Aby dojść do drugiego wodospadu należy wrócić do miasteczka i obrać inną drogę. Wspinaczka będzie na pewno trwała około 1,5 godziny. Taksówki kosztują 6000 pesos od osoby i zostawiają nas u stóp wzniesienia, z którego czeka nas jeszcze 20-minutowy spacer. Natomiast jeśli Minca zachwyci nas na tyle, że będziemy chcieli zostać parę dni, można wtedy spróbować sił na którejś z dłuższych tras do puntów widokowych, na przykład do hostelu Los Pinos (5-6 godzin), albo do Cerro Kennedy. Informacja turystyczna w Minca znajduje się obok posterunku policji.

Anna Szatyłowicz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *