Pięćdziesiąty pierwszy stan?

Flag_of_Puerto_Rico

W lipcu 1898 roku, w akcie zemsty za zatopienie statku Maine, oddziały USA zajęły Zatokę Guánica, rozpoczynając tym samym pierwszy w swojej historii akt ekspansji terytorialnej. Tym sposobem losy karaibskiej wyspy Portoryko związały się na stałe ze Stanami Zjednoczonymi, dla których jej położenie obok Kuby i innych hiszpańskich kolonii, a także potencjał handlowo-inwestycyjny, stały się kluczowym czynnikiem globalnej amerykańskiej strategii.

Doktryna Monroe głosiła bowiem hasło „Ameryka dla Amerykanów”. Pod koniec XIX wieku na Portoryko widać było zaś znaczącą dominację Hiszpanów. Wyspa była ośrodkiem handlu i czołowym producentem cukru (na plantacjach wykorzystywano niewolników). Pozostaje jednak pytanie, czemu Stany Zjednoczone zaanektowały ten obszar jako swoją kolonię, podczas gdy na przykład Kubie pomagały w uzyskaniu niepodległości. Odpowiedzi można się doszukiwać w historii, gdyż o ile na Kubie od dawna działał ruch wyzwoleńczy przeciw Hiszpanii, o tyle Portoryko miało znacznie mniejszą możliwość oporu1.

Mieszkańcom wyspy przyznano w 1917 roku obywatelstwo USA, a samej wyspie w 1952 roku status terytorium zależnego. Stała się więc ona czymś pośrednim pomiędzy stanem a kolonią. W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych przeprowadzono tzw. „operację Bootstrap” mającą na celu zwiększenie inwestycji na Portoryko poprzez wprowadzenie szeregu przywilejów podatkowych. Przyniosła ona zmiany w życiu społecznym i gospodarczym, gdyż cukrownicze hacjendy zostały zastąpione przez fabryki. Nastąpiła industrializacja, która nie zapewniła jednak wystarczającej liczby miejsc pracy dla rosnącej populacji, co doprowadziło do masowej emigracji do Stanów, w których mieszka obecnie 40% Portorykańczyków (w tym 20% w Nowym Jorku)2.

Obywatele różnie podchodzą do kwestii tego, co byłoby najlepsze dla wyspy. Wydaje się, że są możliwe trzy rozwiązania: 1) przekształcenia jej w pełnoprawny, pięćdziesiąty drugi stan, 2) uzyskania niepodległości lub 3) pozostania przy autonomii3. W 1992 roku gubernatorem wyspy został Pedro Rosselló, którego celem było przyłączenie Portoryko do Stanów Zjednoczonych. Wprowadził on język angielski jako urzędowy obok hiszpańskiego, którym władają mieszkańcy. Plebiscyt wykazał jednak, że mieszkańcy nie byli do końca przekonani do zostania częścią USA – zgodę na to wyraziło 46,2% ludności, podczas gdy 48,4% sprzeciwiło się zmianie statusu. Tylko 4,4% wypowiedziało się za niepodległością.

Jakie wady i zalety mają poszczególne opcje? Obecnie Portorykańczycy używają dolara jako waluty. Posiadają obywatelstwo Stanów Zjednoczonych i mogą podjąć pracę na ich terytorium lub służyć w armii, nie mogą jednak głosować w wyborach. Muszą przestrzegać wszelakich praw federalnych. Co ważne, są zwolnieni od podatku dochodowego (chyba że pracują dla agencji rządowej). Komisarz reprezentuje wyspę w Kongresie, nie posiada jednak prawa głosu. Handel międzynarodowy jest regulowany przez USA.

Gdyby Portoryko stało się niepodległym krajem, mogłoby używać własnej waluty, stworzyć własne siły wojskowe czy otworzyć się na handel z innymi państwami. Należy jednak zwrócić uwagę na fakt, że przestałaby wtedy obowiązywać ustalona płaca minimalna i Stany Zjednoczone odcięłyby wyspę od wszelkich dofinansowań. Z kolei, jeśli wyspa zdecydowałaby się na przyłączenie do Stanów Zjednoczonych, jej mieszkańcy otrzymaliby prawo głosu, ale nie mogliby już cieszyć się ze zwolnień od podatku. Byliby reprezentowani przez dwóch senatorów i siedmiu reprezentantów oraz otrzymywaliby taką samą pomoc, jak inne stany. Jednocześnie Portoryko byłoby najbiedniejszym stanem – PKB per capita wynosi 16000 dolarów, trzykrotnie mniej niż przeciętna w USA. Ponadto, abstrahując od polityki, kulturowo wyspa przynależy do Ameryki Łacińskiej, a nie do kręgu anglosaskiego (jest przecież ojczyzną reggaetonu!). Jak wspomniano w artykule o mniejszości latynoskiej w Stanach, wciąż nie rozwiązano problemu dyskryminacji i wielu obywateli USA nie byłoby zadowolonych z nowego zamorskiego „nabytku”.

W dniu ostatnich wyborów prezydenckich (6 listopada 2012 roku) mieszkańcy uczestniczyli po raz czwarty w podobnym do opisanego wyżej plebiscycie. Jego wyniki przedstawiają się następująco:

wykres portoryko

Z tego wynikałoby, że Portorykańczycy są gotowi do podjęcia próby zostania pięćdziesiątym drugim stanem. Aby urzeczywistnić ten pomysł, gubernator musiałby wysłać oficjalną prośbę, do której przychylić muszą się obie izby Kongresu oraz prezydent. Tego samego dnia w wyborach na gubernatora wygrał jednak przewagą ledwie 0,6% głosów Alejandro García Padilla4, który jest zwolennikiem pozostania przy autonomii. Nie zapowiada się więc, by miały w najbliższym czasie nastąpić znaczące zmiany w statusie Portoryko, choć warto obserwować dalsze wydarzenia i rozwój sytuacji.

Tomasz Smukowski

1 Skidmore T., Smith P., Historia contemporánea de América Latina, Crítica, Barcelona 1996, s. 331-334.

2 Ibidem.

3 http://www.fas.org/sgp/crs/row/R42765.pdf

4 http://latino.foxnews.com/latino/politics/2012/11/07/puerto-rico-changes-course-elects-garcia-padilla-as-governor/

One thought on “Pięćdziesiąty pierwszy stan?”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *