2. Pierwsze wrażenia

DSC09006Gwatemala uderzyła we mnie z prędkością rozpędzonego pociągu. Kolory, dźwięki, zapachy – wszystko to oszołomiło mnie już w pierwszych chwilach pobytu w tym fascynującym kraju. Wiedziałam, że przyjeżdżam do Ameryki  Środkowej, ale nie zdawałam sobie sprawy z tego, co tak naprawdę oznacza ten termin. Mimowolnie w mojej głowie tworzyły się porównania z Peru, z którego dopiero co wyjechałam po 5 miesiącach pobytu.

Jak opisać Ciudad de Guatemala? Na poczatku używałam pojęcia “mniejsza Lima”, pragnąc na siłę odnaleźć podobieństwo pomiędzy tymi dwoma miastami. Moim pierwszym wrażeniem była właśnie owa pomniejszona Lima, z głównym placem, na którym znajdują się Pałac Kultury (daw. Prezydencki), katedra i sklepy. Całe miasto wydawało mi się jakby drobniejsze – budynki nieco niższe, ulice nieco czyściejsze, ceny nieco niższe (jak się później okazało, wyższe), a ludzie jakby odrobinę milsi. Dzięki dogodnemu położeniu w górach, klimat okazał się być łagodniejszy niż się spodziewałam, a zawsze obecne słońce nie paliło aż tak bezlitośnie jak w Limie.

DSC08974Same miasto robi wrażenie ożywionego mrowiska – ludzie przemieszczają się z jednej zony do drugiej, autobusy trąbią bez ustanku, nowe tortille co chwilę lądują na patelni, a słońce odbija się od położonych nieopodal wulkanów. Ciudad de Guatemala położona jest na wzgórzach i w dolinach, co doskonale widać przy lądowaniu samolotu. Wystarczy krótka przejażdżka po mieście, aby przekonać się, że górne warstwy społeczeństwa zamieszkują wzgórza, podczas gdy mniej zamożni Gwatemalczycy okupują doliny i przedmieścia. Ciekawa wydaje się też architektura stolicy, gdyż niewiele budynków przekracza wysokość 10. piętra (głównie hotele w Zonie 10 i 14), przez co Ciudad de Guatemala wydaje się o wiele bardziej płaska niż np. miasta Ameryki Południowej.

Co ciekawe, okazało się, że także zachowanie kierowców na ulicach różni się od sytuacji w Peru. Nie chcę przez to powiedzieć, że Gwatemala jest miejscem, w którym piesi mają jakiekolwiek prawa, jednak wydaje się, że sami kierowcy odrobinę bardziej elastycznie podchodzą do ruchu ulicznego i przepuszczania innych pojazdów.

Zanim przyjechałam do Gwatemali, słyszałam wiele gorzkich słów na temat bezpieczeństwa, zwłaszcza w autobusach. Gdybym zawierzyła bezgranicznie tym opiniom, nigdy nie wsiadłabym do środków komunikacji miejskiej, nie udałabym się na targ i z pewnością nie wałęsałabym się sama po centrum miasta. Na szczęście dla siebie, postanowiłam na własne oczy zobaczyć, jak wygląda gwatemalska codzienność i odkryłam, że choć poziom bezpieczeństwa jest dosyć niski (nawet w porównaniu z Peru), to daleki jest on od pogłosek, które o nim krążą.

DSC09013Pierwszym wrażeniem, jeśli chodzi o jedzenie, było jego podobieństwo do typowego meksykańskiego jedzenia ulicznego. Na straganach królują tortille, guacamole, przeróżne odmiany tacos, chicharrones i wiele, wiele innych. Jak się później okazało, kuchnia gwatemalska różni się od meksykańskiej, choć nie da się zaprzeczyć, że mają ze sobą wiele wspólnego. Wszechobecny jest zwłaszcza kurczak z frytkami (pollo con papas) oraz restauracje z kurczakiem w każdej postaci (np. Pollo Campero). Generalnie, gdyby ktoś chciał w ciągu 5 minut zadecydować, co jest najchętniej spożywaną potrawą w Gwatemali, odpowiedzią musiałby być kurczak, kurczak i jeszcze raz kurczak. Do picia poleca się granizadas – kruszony lód z sokiem, syropem, solą i wszystkim co dusza zapragnie.

Jeśli chodzi o samych Gwatemalczyków, na pierwszy rzut oka wydali mi się bardzo pomocnymi i życzliwymi ludźmi. Za każdym razem, gdy gubiłam się w mnogości uliczek w Zonie 1, od razu pojawiał się ktoś, kto chciał wskazać mi drogę lub odpowiedni autobus. Niestety, zjawisko, które napotkałam już w Peru, w Gwatemali okazało się o wiele większym problemem niż się spodziewałam. Mowa oczywiście o acoso callejero – przekleństwie kobiet w każdym wieku i każdej narodowości. W Gwatemali okrzyków, komentujących moją urodę lub generalnie moją “gringowatość”, nie da się ignorować lub wyciszyć. Już miesiąc temu wiedziałam więc, że moja cierpliwość zostanie wystawiona na ciężką próbę.

Ostatnie, co rzuciło mi się w oczy w pierwszych dniach mojego pobytu, to obecność uzbrojonych strażników i policjantów na ulicach i w autobusach w stolicy. Każdy większy sklep oraz linia autobusowa, która prowadziła przez mniej bezpieczne dzielnice, zatrudnia osobę, która nie zdejmuje palca ze spustu karabinu i bacznie lustruje wzrokiem okolicę. Nie wpływa to na znaczącą poprawę poczucia bezpieczeństwa, jeśli ktoś by mnie pytał. Ale taka właśnie wydaje się Gwatemala – pełna kontrastów i absurdów.

10393973_10204491729716696_8726139241420514825_n

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *