16 czerwca 2016 roku plemiona rdzenne obu Ameryk oraz aktywiści działający na rzecz ich praw wnieśli okrzyk radości. Negocjowana przez 17 lat Amerykańska Deklaracja o Prawach Ludności Rdzennej została przyjęta. Jest to pierwszy taki akt prawny w historii Organizacji Państw Amerykańskich, jednakże już wcześniej istniały międzynarodowe traktaty dotyczące praw ludności rdzennej, o różnym zakresie podmiotowym i, przede wszystkim, różnym zakresie tych praw.
Okres po II wojnie światowej to czas walki o prawa człowieka, w tym prawa mniejszości narodowych i ludności rdzennej. Pierwszy akt prawny normujący prawa społeczności plemiennych i pół-plemiennych (tribal or semi-tribal populations) został przyjęty już w 1957 roku przez Międzynarodową Organizację Pracy (działającą pod auspicjami ONZ). Co interesujące, Konwencja nr 107 podmiotowo obejmuje te społeczności, których status jest regulowany na podstawie ich własnych zwyczajów bądź też na podstawie szczególnych norm prawa państwowego, jednakże tylko wtedy, kiedy charakteryzują się jednocześnie ”mniej zaawansowanym poziomem socjalno-ekonomicznym w porównaniu z resztą kraju”. Konwencja dotyczy również ludów plemiennych i pół-plemiennych, które są uznane za rdzenne ze względu na swoje pochodzenie od społeczności, które zamieszkiwały dane terytoria w momencie rozpoczęcia podbojów i kolonizacji i których poziom rozwoju można uznać za bardziej zbliżony do okresu kolonizacji niż do obecnych czasów (sic!).
Konwencja z 1957 roku nakłaniała państwa-sygnatariuszy przede wszystkim do asymilacji społeczności rdzennych. Już samo określenie zakresu podmiotowego Konwencji wskazuje na to, że dotyczy ona tych grup, które nie są jeszcze zintegrowane ze społecznością państwową. Głównym celem państw powinna być zatem ochrona tych plemion i pół-plemion (ochrona w rozumieniu socjalnym i ekonomicznym), ale także próba ich zasymilowania z pozostałą częścią społeczeństwa.
Trzeba przy tym zwrócić uwagę, że rok 1957 to nadal świat wielkich imperiów i kolonii. Zobowiązanie się do przestrzegania podstawowych praw człowieka (prawo do godności, tożsamości, suwerenności, wyboru własnych wierzeń, praktykowania swoich tradycji i kultury itp.) względem ludności rdzennej byłoby dla kolonizatorów politycznym samobójstwem.
Pomimo że czasy kolonialne generalnie zakończyły się w latach 70. (w teorii, bądźmy szczerzy), Konwencja nr 107 została uchylona dopiero w 1989 roku przez nową wersję. Konwencja nr 169 w podobny sposób zakreśla zakres podmiotowy traktatu, niemniej jednak zrezygnowano z niezbyt udanego sformułowania ”rozwoju zbliżonego do okresu kolonizacji”. Po pierwsze, ludność rdzenna zamieszkująca dawne kolonie, aby mogła być objęta działaniem Konwencji musi posiadać własne instytucje społeczne, ekonomiczne, kulturowe i polityczne. Jednakże najważniejszym czynnikiem dla określenia danej społeczności za ludność rdzenną w rozumieniu Konwencji jest sama świadomość dotycząca własnej tożsamości rdzennej. Aby zatem można było objąć daną grupę prawami wskazanymi w Konwencji, grupa ta sama musi się określać jako ”ludność rdzenna”.
Sam akt w sposób wyraźny nakłada obowiązek brania pod uwagę zwyczajów oraz prawa zwyczajowego ludności rdzennej podczas stosowania prawa państwowego w stosunku do członków takich społeczeństw. Każda działalność państwa o charakterze prawnym, która obejmuje ludność rdzenną musi być zatem najpierw skonsultowana z taką społecznością na wypadek niezgodności podejmowanych inicjatyw ze zwyczajami bądź prawem zwyczajowym. Ponadto ludność rdzenna ma prawo do zachowania własnych instytucji, o ile ich działalność nie narusza podstawowych praw uznawanych przez porządek prawny państwowy lub międzynarodowy.
W odróżnieniu zatem od poprzedniej Konwencji, ta z 1989 roku nadaje ludności rdzennej większy zakres suwerenności, a także nakłada na państwo obowiązek poszanowania jej tradycji, kultury i struktur społeczno-ekonomicznych. Co więcej znajdziemy tam też odniesienia do praw terytorialnych. Państwo powinno uszanować prawa społeczności rdzennej do tych terytoriów, które tradycyjnie ona zamieszkiwała bądź z której korzystała w inny sposób (np. poprzez zbieractwo. Szczególną uwagę należy także poświęcić plemionom nomadzkim, których terytorium rozumiane jest poprzez całokształt terenu, po którym się poruszają). Wyjątkowo traktowane powinny być przypadki, kiedy państwo na mocy ustawy ma prawo do wszystkich zasobów naturalnych znajdujących się na jego terytorium. Może wówczas dojść do eksploatacji, jednakże za zgodą ludności rdzennej, która również powinna brać udział w zyskach uzyskanych z takiej działalności.
Pomimo dobrych intencji ze strony MOP, nadal oczekiwano aktu prawnego przyjętego przez najważniejszą organizację skupiającą rządy przeważającej większości państw na świecie, czyli ONZ. Aktywiści działający na rzecz praw ludności rdzennej doczekali się Deklaracji dotyczącej właśnie tych praw w 2007 roku. Deklaracja ta idzie o wiele dalej zarówno w zakresie podmiotowym, jak i przedmiotowym.
Po pierwsze nie spotykamy się z definicją ludności rdzennej. Może być to potraktowane zarówno jako rozszerzenie podmiotu w stosunku do Konwencji nr 169, ponieważ teoretycznie każda grupa, która uzna się za społeczność rdzenną, może powoływać się na prawa przyznawane przez Deklarację. Z drugiej strony może stać się instrumentem wykorzystywanym przez państwo w celu odmowy ochrony, o której mowa w Deklaracji ze względu na ”nie-bycie” ludnością rdzenną.
Zaznacza się, że ludność rdzenna ma prawo do samookreślania się oraz samorządu w kwestiach wewnętrznych i lokalnych, a także uznaje się potrzebę poszanowania wewnętrznego porządku prawnego takich społeczności, którego normy wynikają z ich tradycji, kultury, historii i filozofii. Podkreśla się jednakże, że prawa te nie mogą posłużyć naruszeniu zasady integralności państwa.
Deklaracja przyznaje im prawo do rozwijania nie tylko własnych instytucji politycznych (samorząd, zgromadzenia, współpraca z innymi ludami tubylczymi), ekonomicznych (system produkcji, spółdzielni itd.) i społecznych (opieka zdrowotna, edukacja), ale także instytucji prawnych, co można interpretować jako nadanie prawa do wykonywania władzy sądowej w ramach społeczności rdzennej. Ludności rdzennej została przyznana szeroka autonomia prawna, polityczna, socjalna, kulturowa i ekonomiczna, niemniej jednak żadne z praw przewidzianych w Deklaracji nie może być interpretowane jako uprawnienie do podejmowania działań, które mogłyby naruszyć w jakimkolwiek stopniu integralność terytorialną i jedność polityczną państwa. Ludność rdzenna nie może zatem powoływać się na prawa do autonomii w celu uzyskania pełnej niepodległości i suwerenności.
W porównaniu do Konwencji MOP, Deklaracja skupia się o wiele bardziej na prawach kulturowych społeczności rdzennej. Bezpośrednio odwołuje się do tradycji, filozofii, literatury i wierzeń, a także nadaje prawo ludności rdzennej do wspierania tych elementów ich życia, także poprzez własny system edukacji. Co więcej, państwa mają obowiązek zapewnić, w miarę możliwości, że dzieci pochodzenia rdzennego będą miały dostęp do edukacji w ramach swojej kultury i w języku rdzennym.
Deklaracja odwołuje się również do terytoriów należących do ludności rdzennych. Nie tylko przewiduje prawa własności tych ziem (jak to robiła również Konwencja), ale także zakazuje się podejmowania wszelkich działań o charakterze wojskowym na tych terenach (za wyjątkiem przypadków uzasadnionych interesem publicznym). Ponadto ludność rdzenna ma prawo do ochrony środowiska, a państwa mają obowiązek wprowadzenia (przy współpracy grup etnicznych) odpowiednich programów mających na celu ochronę środowiska i zachowanie gruntów uprawnych i zasobów.
Pomimo że Konwencja przewiduje bardziej ograniczone prawa ludności rdzennych, to właśnie z jej ratyfikacją państwa Ameryki Łacińskiej miały większe problemy, a Panama i Urugwaj nadal tego nie dokonały. Podczas gdy Meksyk ratyfikował Konwencję już w 1990 r., a Boliwia i Kolumbia czekały niewiele więcej (1991 r.), Brazylia zdecydowała się na ten krok w 2002 roku, a Chile dopiero w 2008 (już po wprowadzeniu Deklaracji).
W głosowaniu nad Deklaracją o Prawach Ludności Rdzennej wzięły udział wszystkie państwa hiszpańskojęzyczne Ameryki Łacińskiej oprócz Kolumbii. Co istotne, Deklaracja ta nie jest wiążąca, a ma charakter jedynie pewnego zbioru wskazówek, jakimi państwa powinny się kierować względem ludności rdzennej.
Amerykańskiej Deklaracji o Prawach Ludności Rdzennej nadal w Internecie nie ma, ale już pojawiają się pewne słowa krytyki względem tego aktu prawnego. Przede wszystkim wskazuje się na ograniczenia w stosunku do Deklaracji ONZ. Ponownie wraca retoryka integracyjna, a także nadaje się państwom większe prawa, co do decydowania np. jakie terytoria będą należeć do ludności rdzennej. Zauważa się także, że mniejszą uwagę przyłożono do autonomii instytucjonalnej społeczności rdzennych, za to Deklaracja Amerykańska mocniej podkreśla zasadę suwerenności i integralności państw.
Natomiast faktem jest, że w sprawach naruszeń Amerykańskiej Deklaracji o Prawach Ludności Rdzennej można będzie się odwoływać do Międzyamerykańskiego Trybunału Praw Człowieka. Deklaracja ta ma więc większą moc prawną niż Deklaracja ONZ.
Akty prawne aktami prawnymi, zwłaszcza te, które obowiązują w porządku międzynarodowym. Pomimo ratyfikowania poszczególnych Konwencji i Deklaracji, prawa Indian w Ameryce Południowej nadal są naruszane, ich ziemie grabione, a zasoby naturalne wydobywane bez żadnych odszkodowań względem poszkodowanych społeczności. Państwa czasami spotykają się z krytyką podejmowanych polityk, jednakże żaden z traktatów międzynarodowych nie jest w pełni przestrzegany ani też nie istnieje żadna instytucja, która takie przestrzeganie mogłaby wymusić.
Asia Humka
Źródła:
http://www.ilo.org/dyn/normlex/es/f?p=1000:11300:0::NO:11300:P11300_INSTRUMENT_ID:312314
Deklaracja ONZ o Prawach Ludności Rdzennej (wersja hiszpańskojęzyczna)
Konwencja nr 107 Międzynarodowej Organizacji Pracy (wersja hiszpańskojęzyczna)
Konwencja nr 169 Międzynarodowej Organizacji Pracy (wersja hiszpańskojęzyczna)
http://www.servindi.org/actualidad-opinion/23/06/2016/observan-limitaciones-en-declaracion-americana-sobre-derechos-de-los