Karnawał w Barranquilli, cz. II

Na tydzień przed karnawałem w weekend organizowana jest pierwsza defilada – La Guacherna. Co ważne, odbywa się ona wieczorem, a nie rano jak pozostałe. Zamykana jest wtedy jedna z głównych ulic, stawia się płotki odgradzające widzów od uczestników parady, a każdy z mieszkańców ma wtedy niebywałą okazję do wykazania się przedsiębiorczością: wystarczy postawić na podwórku trochę plastikowych krzeseł (tyle, ile tylko da się tam upchać), postawić improwizowanego grilla, a potem tylko czekać na miliony monet wpływające do kasy. Krzesło 25 złotych, szaszłyk cztery, piwo trzy, łazienka złotówkę. Mimo wszystko, każdy chętnie zaklepie sobie miejsce siedzące, bo stanie w dzikim tłumie i usilne próby znalezienia pozycji pozwalającej na choć jako takie obserwowanie defilady przez cztery godziny nie należy do szczególnych przyjemności.

Piosenka La Guacherna http://www.youtube.com/watch?v=3uJG1F-NseA

Już po południu rozpoczynają się przygotowania i imprezy. Na mieście widać mnóstwo poprzebieranych ludzi. Sama Guacherna rozpoczyna się z lekkim opóźnieniem. Nie dziwi to nikogo, kto spędził w Ameryce Łacińskiej więcej niż dwa dni. Szybko jednak cierpliwość zostaje wynagrodzona i zaczynają się pojawiać niesamowite comparsas – zespoły, grupy ludzi przebranych w ten sam sposób i wykonujących tę samą choreografię. Dominują: jaskrawa zieleń, czerwień, żółć i błękit. Jedna z pierwszych comparsas jest konna, a zaraz po niej defilują dwie taczki na wypadek, gdyby konie zostawiły po sobie na ulicy pamiątkę.

Opisując comparsas warto przybliżyć sylwetki najpopularniejszych karnawałowych postaci folklorystycznych. Marimonda to żartowniś, gość wyluzowany i sympatyczny. Przebranie zostało wymyślone przez mieszkańca z niższych warstw społecznych, który chciał wykpić bogaczy1. Nosi kamizelkę na lewą stronę, a maska charakteryzuje się wielkimi oczami i uszami, a co najważniejsze – ogromną trąbą (która według niektórych teorii niekoniecznie jest właśnie trąbą). Tańczy w nieco przerysowany sposób. Charakterystyczne dla choreografii jest także upadanie na ziemię i podskakiwanie na zadkach. Najliczniejsza comparsa to zawsze Marimondy z dzielnicy Barrio Abajo – są ich setki, a ich przejście trwa dobre kilkanaście minut.

k1k2

k3

k4

Jak wspomniałem w pierwszej części artykułu, najważniejszą postacią kobiecą jest Negrita Puloy2. Ta Afrokolumbijka nosi czerwoną, krótką sukienkę w białe grochy, taką samą kokardę, a nawet szpilki. Jest zalotna i seksowna, a muzykę i taniec ma we krwi. W rytmie porro i fandango rusza biodrami, ramionami i nogami. Symbolizuje także walkę o zniesienie niewolnictwa.

k5 k6 k7 k8

W karnawale piękne jest to, że nie jest on organizowany z myślą o turystach, ale o mieszkańcach. Starych i młodych.

k9

Monocuco to z kolei przebranie osoby, która chciała ukryć swoją tożsamość. Według lokalnych podań stosowali je bogaci mężczyźni chcący zbliżyć się do pięknych kobiet z nizin społecznych. Postać ta uzbrojona jest w rózgę, na wypadek gdyby ktoś próbował się do niej zbliżyć.

k10 k11

Postaci te symbolizują mieszkańców Barranquilli – wesołych i dumnych ze swojego pochodzenia, potrafiących cieszyć się życiem. Ogromną popularnością cieszą się także comparsy tańczące cumbię, tradycyjny taniec. Mężczyzna ubrany jest wtedy w białe, lniane spodnie i koszulę, na plecach zawiązuje sobie czerwoną chustę, a na głowie kolumbijskie sombrero z wybrzeża (tzw. sombrero vueltiao). Kobieta ma długą suknię z falbanami, które podnosi, tworząc z sukni swoisty wachlarz. Tancerki utrzymują perfekcyjną ramę i równowagę, co udowadniają czasami nosząc na głowach szklane butelki z whisky lub trzcinowym bimbrem aguardiente.

Cumbia: La Pollera Colora – tradycyjna kolumbijska melodia ludowa znalazła zastosowanie w reklamie piwa Águila http://www.youtube.com/watch?v=GdktZJ-Qijk

k12

k13 k14 k15

Każda comparsa powinna mieć swoją choreografię. Guacherna nie jest oficjalnym wydarzeniem karnawałowym, dlatego zdarzają się też takie grupy, które nie tańczą, tylko w przebraniu idą po ulicy i raczą się alkoholem. Wtedy tłum często zaczyna skandować: “¡son cachacos!” – oni są z Bogoty! Wynika to z wzajemnej niechęci mieszkańców wybrzeża i kolumbijskiej stolicy oraz przekonania tych pierwszych, że ludzie w Bogocie (nazywani potocznie na wybrzeżu cachacos) są sztywni i tańczyć nie umieją.

Dość osobliwym zwyczajem podczas karnawału jest obrzucanie się mąką lub pryskanie pianą ze spreju sprzedawaną w tym okresie na potęgę. Po przeżyciu, jakim jest defilada, człowiek wychodzi więc brudny, ale na pewno szczęśliwy, gdyż parady porażają różnorodnością, bogactwem strojów, choreografii, a przede wszystkim kolumbijskiej kultury. A najlepsze jest to, że wszyscy świetnie się bawią – nie jest to szopka dla turystów, ale prawdziwe święto miasta. Po defiladzie młodzi i starzy przenoszą imprezę w inne miejsca i korzystają z życia, bowiem Kolumbijczyków wychowuje się w duchu cieszenia się chwilą, nawet jeśli sytuacja materialna jest trudna. Tam nikt się nie zamartwia.

Tomasz Smukowski

2 Z hiszp. negra – czarna, sufiks – ita tworzy zdrobnienie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *