Kraina Coca-Colą płynąca, czyli jak największy producent napojów gazowanych na świecie wysysa wodę z Meksyku
Dostępność czystej wody w Meksyku jest problemem, który pogarsza się w ostatnich latach wraz z postępującymi zmianami klimatycznymi. Jednak globalne ocieplenie nie ponosi całkowitej odpowiedzialności za to zjawisko. Przyczyniają się do tego również wielkie koncerny, które nadużywają dostępne zasoby i rząd, który im na to pozwala. Chociaż przykładów jest wiele, sytuację najlpiej obrazuje spór mieszkańców okolic San Cristóbal de Las Casas w stanie Chiapas z pobliską fabryką butelek Coca-Coli. Jak to możliwe, że studnie w miasteczku San Felipe Ecatepec wysychają, podczas gdy wspomniana fabryka kontrahenta Coca-Coli, FEMSA, mogła sobie pozwolić na zużycie ok. 1.08 mln litra wody dziennie w 2016 roku?
Jak twierdzi sołtys San Felipe Ecatepec, Juan Urbano, brak kanalizacji i wysuszenie okolicznych studni powoduje, że mieszkańcy miasteczka muszą chodzić nawet do 2 godzin na piechotę, by zdobyć wodę potrzebną do gotowania, prania czy kąpieli. Tak jak większość wody w Meksyku, również tej z kranów, woda ze studnii nie jest jednak zdatna do picia, przez co najbiedniejsi mają do wyboru ryzykowanie chorób układu pokarmowego lub przeznaczenie pieniądzy w swoim niewielkim budżecie na kupno wody w butelkach. A jest to wydatek niemały: według danych, przeciętna meksykańska rodzina kupuje ok. 1500 litrów wody w butelkach rocznie. Brak kanalizacji w miasteczkach, takich jak San Felipe Ecatepec, spowodowany jest słabym planowaniem zbyt szybko rozrastających się w latach 70. miast. Na domiar złego zasady planowania były często dyskryminujące: nie jest przypadkiem, że San Felipe, najbardziej dotknięta brakiem wody miejscowość w okolicy, jest zamieszkana przede wszystkim przez członków ludności tubylczej.
Wody nie brakuje jednak fabryce FEMSA, której studnia znajduje się w pobliskiej górze Huitepec. Problem polega na tym, że miejscowe studnie mają średnio 25 metrów głębokości, podczas gdy studnia Coca-Coli liczy 130 metrów. Prawo nie sprzyja przeciętnemu mieszkańcu w zdobywaniu wody. Z jednej strony, koncerny, takie jak Coca-Cola, płacą jedynie 2600 pesos (ok. 465 złotych) rocznie za pozwolenia na korzystanie z wód gruntowych, co jest stawką nieproporcjonalną do przychodów tych firm. Ulgowe traktowanie Coca-Coli przez rząd sięga czasów kadencji prezydenta Vincente Foxa, który wcześniej przez długie lata pracował dla tej firmy. Z drugiej strony, w niektórych miejscowościach w Meksyku, na przykład w Cuanali w stanie Puebla, wprowadzono zakaz wydobywania wód gruntowych na własną rękę. Dotyka on najbardziej osoby najbiedniejsze, które przed wprowadzeniem zakazu nie mogły liczyć na wsparcie rządu w budowie studni lub podłączeniu do kanalizacji, więc musiały radziły sobie same. Przez nowe prawo zostały pozbawiano jakiegolwiek dostępu do czystej wody. Jak wskazują liczne organizacje pozarządowe, działając w ten sposób rząd Meksyku łamie artykuł 115 meksykańskiej konstytucji, dotyczący obowiązku rządzących w zakresie zapewnienia każdemu obywatelowi dostępu do wody pitnej.
Gorzkiej nuty dodaje fakt, że w Meksyku konsumpcja Coca-Coli jest główną przyczyną cukrzycy, która z kolei jest największą przyczyną zgonów w tym kraju. Coca-Cola jest często łatwiej dostępna, a nawet tańsza niż woda. W dodatku jest źródłem cukru i kofeiny dla osób wykonujących prace fizyczne, często przez długie godziny oraz w ostrym słońcu. Chociaż w 2014 roku wprowadzono podatek od napojów gazowanych, według danych organizacji El Poder del Consumidor w niektórych miejscowościach ściąganie podatku nie jest przestrzegane, a rząd przymyka na to oko. Juan Urbano zwraca uwagę również na szkody kulturowe: przez zanikające uprawy kukurydzy spowodowane brakiem wody, jak również przez reklamy i łatwą dostępność napojów gazowanych, młode pokolenia z San Felipe przestały pić tradycyjny napój pozol, zastępując go Coca-Colą.
W kwietniu 2017 roku ponad 1500 osób protestowało pod budynkiem fabryki FEMSA w San Cristóbal przeciwko Coca-Coli i innym firmom, które „wysysają” wodę z Meksyku. Coca-Cola, choć nie odniosła się publicznie do protestów, przestraszyła się: z obrzeży San Cristóbal de las Casas zniknęły billboardy przedstawiające członków okolicznych grup tubylczych w tradycyjnych strojach trzymającach butelki Coca-Coli. Kilka miesięcy później, w listopadzie 2017 roku, miało miejsce częściowe wysuszenie wodospadów Cascadas de Agua Azul. Nie mogąc dłużej czekać na obiecaną, lecz nienadchodzącą pomoc rządu, ludzie z pobliskich wiosek sami interweniowali, przekopując rzekę tak, by ponownie napełniała kaskady. Chociaż związek między nadużywaniem zasobów wodnych przez fabryki w Chiapas oraz wysuszeniem wodospadów jest niejasny, te dwie sytuacje pokazują jedno: w Meksyku to zwykli ludzie i oddolne organizacje mają szansę zdziałać więcej niż jakikolwiek rząd.
Autorka atykułu: Nina Żuk
Źródło zdjęcia głównego: Pixabay
Źródła:
- http://www.espectador.com.mx/2017/11/indigenas-desmienten-que-cascadas-de.html
- https://elpais.com/internacional/2017/11/17/mexico/1510881608_866543.html
- https://www.salon.com/2017/09/16/coca-cola-sucks-wells-dry-in-chiapas-forcing-residents-to-buy-water_partner/
- http://www.sinembargo.mx/19-09-2017/3310833
- https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Seri_child.jpg