3. Zabobony w teatrze, ale Chile nie jest takie egzotyczne

MG: Czego się pan spodziewał wyjeżdżając z Europy do Chile?

RM: Ja się spodziewałem czegoś bardziej egzotycznego. Na tym się zawiodłem [śmiech]. Dlatego że może właśnie z państw Południowej Ameryki, to chyba Chile i Urugwaj są najbardziej podobne do Europy. Okazało się, że nie ma tu nic takiego specjalnie egzotycznego. W Peru jest więcej. Peru mnie się bardzo podobało. Byłem tam niedługo, może dwa dni, ale bardzo mi się podobała Lima. Mucho carácteru. Tutaj wszystko było raczej kolonialne, jeszcze jak ja przyjechałem. To zburzyli i zbudowali te wieżowce.

MG: A co było zaskakujące w Chile, poza zwyczajami pogrzebowymi?

RM: No, zabobony. Tak! To nie tak jak Brazylia, ale są. W Teatrze Municipal przed każdym przedstawieniem palą jakieś cygara, plują w jakieś nocniki, po cygarze patrzą na tę ślinę, żeby sprawdzić, jak ona się formuje. No obrzydliwe! Potem kolory: kolor żółty na przykład to jest strasznie źle widziany. Nawet był taki aktor, dyrektor teatru, zresztą bardzo miły, ja z nim dużo współpracowałem. Bardzo dobry człowiek, ale miał zabobony. Na przykład zobaczył kogoś ubranego w żółtych kolorach, kobietę, to nie było przedstawienia. Bo żółty kolor to nieszczęście. Ja wiem, że w teatrach to różnie bywa. W Polsce też bywało, że jak w kapeluszu wszedł na scenę ktoś podczas próby, no to też było źle widziane, czy ktoś usiadł na budce suflera. Czy wejść pod drabinę – w Polsce to też nie było dobrze. Ale tutaj to już było przesadne!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *