Od trzech lat w południowoamerykańskim państwie znanym z tanga i soczystej wołowiny mają miejsce bezprecedensowe zmiany na rzecz upodmiotowienia osób trans.
9 maja 2012 roku w Argentynie uchwalono ustawę o tożsamości płciowej. W treści dokumentu można m.in. przeczytać, że „każda osoba ma prawo do uznania swojej tożsamości płciowej, swobodnego rozwoju w zgodzie z nią oraz do bycia traktowaną zgodnie z ową tożsamością płciową”. Tym samym Argentyna stała się pierwszym na świecie państwem, które gwarantuje osobom trans możliwość zmiany danych osobowych we wszystkich oficjalnych dokumentach bez potrzeby poddawania się ocenie psychologów czy procesu sądowego.
Wspomniana ustawa była jedynie początkiem rewolucji. Osoby trans zyskały szerszy dostęp do opieki zdrowotnej i edukacji. Rynek pracy zaczął się na nie otwierać. W maju 2015 roku Argentyna wykonała kolejny ważny krok na drodze ku równości. Ówczesna prezydent Cristina Kirchner podpisała Dekret 903, który reguluje kwestię operacji i terapii hormonalnej związanych z procesem zmiany płci. Wszystkim pełnoletnim obywatelom przyznano prawo do zmiany płci bez konieczności sądowej i urzędowej autoryzacji. Wreszcie, co najważniejsze, państwo wzięło odpowiedzialność za finansowanie tego rodzaju usług medycznych.
Chcąc zobrazować rewolucyjny charakter zmian w Argentynie, warto przywołać historię Lulú, dziewczynki urodzonej z męskimi genitaliami, która krótko po tym, jak zaczęła mówić, oświadczyła swojej matce, że wcale nie czuje się chłopcem. W październiku 2013 roku, mając jedynie 6 lat, Lulú otrzymała nowy dowód osobisty zawierający dane zgodne z jej tożsamością płciową. Po raz pierwszy na świecie państwo umożliwiło osobie nieletniej zmianę płci w świetle prawa, bez konieczności przeprowadzenia procesu sądowego.
Według raportu opublikowanego w 2014 roku przez Fundację Huésped i Stowarzyszenie Transwestytów, Transseksualistów i Osób Transpłciowych, z możliwości dokonania zmian w dokumentach skorzystała ponad połowa osób trans w Argentynie. Ponadto, grupa ta zaczęła być lepiej traktowana przez tradycyjnie stosunkowo wrogo nastawione wobec niej sektory, takie jak policja czy służba medyczna. Jak zapewniają twórcy raportu, zmniejszyła się skala przemocy, jakiej doświadczają zwłaszcza kobiety trans. Przed uchwaleniem ustawy wielu transseksualistów obawiało się wizyty w ośrodku zdrowia ze względu na częste przypadki dyskryminacji ze strony personelu medycznego. Dzięki sfinansowanym przez rząd szkoleniom dla pracowników sektora medycznego, sytuacja uległa widocznej poprawie.
Wind of changes?
Wydaje się, że rozwiązania argentyńskie inspirują inne państwa południowoamerykańskie. W listopadzie 2015 roku w Boliwii również przyjęto ustawę pozwalającą na zmianę płci oraz imienia w dokumentach tożsamości. Prawo to przysługuje pełnoletnim obywatelom boliwijskim. Ustawa o tożsamości płciowej otwiera, według niektórych, drogę ku legalizacji małżeństwa między przedstawicielami tej samej płci. Minister zdrowia, zapytana o tę możliwość, odparła jednak lakonicznie: „Na razie prawo tego nie uwzględnia”.
Kolejnym ważnym wydarzeniem był wybór pierwszej otwarcie transseksualnej deputowanej w Ameryce Łacińskiej. 6 grudnia w wyborach parlamentarnych do wenezuelskiego Zgromadzenia Narodowego dostała się Tamara Adrián, prawniczka, wykładowczyni i aktywistka ruchu LGBTQ. Startowała w wyborach z list opozycyjnej koalicji Mesa de la Unidad Democrática, która otrzymała 99 spośród 165 miejsc w Zgromadzeniu Narodowym.
Adrián planuje zaangażować się m.in. w debatę na temat praw rodzin i par nieheteronormatywnych oraz dyskryminacji przejawiającej się np. w ograniczonym dostępie do opieki zdrowotnej i rynku mieszkaniowego. Jak sama mówi, jej działania wkroczyły na szczebel rządowy ok. pięć lat temu: „Moim zdaniem w pewnych okolicznościach jest praktycznie niemożliwe powstrzymanie się od działalności politycznej. Co więcej brak chęci udziału w polityce wydaje się czymś nieodpowiedzialnym, gdy żyje się w Wenezueli”.
Podczas wyborów na kartach do głosowania figurowało jednak męskie imię. Głosując na Tamarę, wyborcy stawiali krzyżyk przy imieniu Tomás. Takie dane widnieją też na dowodzie osobistym deputowanej. Wynika to z faktu, że prawo wenezuelskie obecnie nie uznaje tożsamości osób transseksualnych lub nie identyfikujących się z żadną płcią. Nie ma możliwości dokonania odpowiednich poprawek w dokumentach.
Mimo wspomnianych kamieni milowych, sytuacja osób trans w skali regionu pozostaje alarmująca. W listopadzie Międzyamerykańska Komisja Praw Człowieka zaapelowała do państw latynoamerykańskich o zwiększenie ochrony osób transseksualnych. Sprawcy przestępstw wymierzonych w tę grupę nadal najczęściej pozostają bezkarni. Według „Rejestru Przemocy” opracowanego przez Komisję, 80% kobiet trans w Ameryce Łacińskiej umiera przed 35. rokiem życia.
Organizacja Państw Amerykańskich zwraca uwagę, że wiele z nich pada ofiarami morderstw. W przypadku mężczyzn trans, istotną rolę w długości życia odgrywa przemoc doświadczana w środowisku rodzinnym. Należy jednak zaznaczyć, że systemy gromadzenia danych w państwach członkowskich OPA nie są doskonałe, co często skutkuje myleniem tożsamości płciowej z orientacją seksualną.
Międzyamerykańska Komisja Praw Człowieka wiąże oczekiwaną długość życia osób trans ze zjawiskiem wykluczenia społecznego i dyskryminacji, której doświadczają od najmłodszych lat. Widać to wyraźnie w przestrzeni szkolnej oraz na rynku pracy. Nierzadko bieda zmusza kobiety trans do świadczenia usług seksualnych, co z kolei prowadzi do kojarzenia całego środowiska trans z przestępczością.
Bardzo wiele jest jeszcze do zrobienia w sferze praw osób trans w Ameryce Łacińskiej. Opisane zmiany, a także działalność licznych organizacji, takich jak OutRight Action International czy ILGALAC (latynoamerykański oddział Międzynarodowego Stowarzyszenia Lesbijek, Gejów, Biseksualistów, Osób Trans i Interseksualnych) pozwalają jednak wierzyć, że TransRewolucja trwa.
Źródła:
BBC
Diario Las Américas
The Flama
OutRight
ILGALAC
La Información