Oscary 2018: nominacje dla Iberoameryki

Tegoroczna Gala Oscarów będzie miała miejsce stosunkowo późno, ponieważ dopiero 4 marca br. Poślizg ten wynika z nałożenia się tradycyjnego terminu gali z rozgrywanymi w lutym Zimowymi Igrzyskami Olimpijskimi w Pjongczangu. Należy wspomnieć, że mimo iż wśród tegorocznych nominacji nie zabrakło kilku „zakamerowych” akcentów z Ameryki Łacińskiej, to wciąż nie jest to liczba adekwatna do liczby produkcji, potencjału kinematograficznego czy wielkości rynku odbiorców w regionie. Ponadto, wciąż nie doczekaliśmy się żadnych nominacji aktorskich. W związku z tym narodził się nowy hashtag: #LatinosLeftOut. Kontynuuje on wcześniejsze trendy, takie jak #MeToo oraz #OscarsSoWhite, a jego celem jest walka z rażącą nieobecnością Latynosów na ekranach kin, w telewizji, a w konsekwencji również w społeczeństwie USA.

Na ten moment warto jednak odłożyć na bok polityczne przepychanki organizacji National Hispanic Media Coalition, która zapowiedziała walkę o zmianę proporcji w nominacjach i skupić się na tym, co na ten moment wydaje się najciekawsze, czyli na wspomnianych w tytule nominacjach.

W pierwszej kolejności należy wspomnieć o meksykańskim reżyserze Guillermo del Toro i o jego najnowszym dziele „Kształt Wody” (ang. “Shape of Water”, hiszp. “La forma del agua”), które zdobyło aż trzynaście nominacji, w tym dwie (reżyseria i zdjęcia) dla osób o latynoamerykańskim pochodzeniu. Film ten jest opowieścią w pełni autorską, poruszającą problemy nierówności społecznych, wykluczenia i odwiecznej walki dobra ze złem, w stronę którego zmierza na samym początku przedstawiony świat. Sama akcja rozgrywa się z kolei na początku przełomowych w historii społeczeństwa USA latach 60. XX wieku. Główna bohaterka wiedzie monotonne życie, które w wyniku tajemniczego spotkania z nieznanym zmienia się o 180 stopni. Uniwersalna opowieść okraszona intrygami, surrealistycznymi sytuacjami i wysokiej jakości otoczką wizualną. Liczba nominacji nie powinna więc nikogo dziwić.

Kolejnym akcentem jest nominacja dla “Fantastycznej kobiety” (hiszp. “Una mujer fantástica”) Sebastiána Lelio. Film został nominowany w kategorii najlepszy film obcojęzyczny. Gatunkowo jest klasyfikowany jako dramat, ajego akcja skupia się na problemach ludzkiej godności oraz na tym, jak w łatwy sposób można ulec stygmatyzacji. Pierwszoplanową rolę gra tu jednak warstwa wizualna, która po prostu zachwyca i z pewnością stanowi ciekawe doświadczenie obserwacyjne.

Nadzwyczaj interesująco wypada kategoria film animowany, gdzie animacja Carlosa Saldahana “Fernando” (ang. “Ferdinand”) stanie w szranki z polsko-brytyjską koprodukcją „Twój Vincent” oraz z inspirowanym kulturą Meksyku „Coco”. “Fernando” to stworzona w USA animacja, która powstała na podstawie powieści “Byczek Fernando” z 1936 roku. Świetny przykład kina familijnego, które spotkało się z ciepłym przyjęciem krytyków.

Wspomniane już “Coco” jest swego rodzaju pomnikiem wystawionym meksykańskiej kulturze. Znajdziemy tu pastelowe stroje, wielobarwne kadry czy niesamowite zwierzęta oraz przede wszystkim – autentyczność. Jej przykładem jest sposób, w jaki została opowiedziana historia rodziny głównego bohatera przy pomocy wycinanek wyciętych w papel picado. Są to tradycyjne elementy ozdobne meksykańskich domów i ulic. Meksyk został przedstawiony jako miejsce magiczne, oniryczne, takie, które z pewnością warto odwiedzić – i poznać bliżej.

Istotną wiadomością jest jednak to, że współautor tej znakomitej animacji, Adrian Molina, reżyser z USA o meksykańskim pochodzeniu, nie znalazł się wśród nominowanych do Oscarów. Wynika to z zasad Akademii, według których maksymalnie dwie kluczowe osoby mogą zostać wyznaczone jako kandydaci. Jedną z nich jest reżyser, zaś drugą – główny producent. W tym przypadku są to Unkrich i Anderson. Siłą rzeczy Molina, który stworzył scenariusz, był współreżyserem i włożył ogromną pracę kreacyjną w produkcję, nie znalazł się na liście nominacji. Jest to szczególnie przykre w kontekście tego, że film jest inspirowany kulturą Meksyku. Oznacza to, że nawet jeżeli produkcja wygra to nagrody nie odbierze osoba najsilniej z meksykańską kulturą związana. Brak nominacji dla współautorów produkcji filmowych nie jest jednak odosobnionym przypadkiem. W roku 2004 Katia Lund, współreżyserka brazylijskiego filmu “Miasto Boga” (port. “Cidade de Deus”) również nie otrzymała odpowiedniej nobilitacji. Pozostaje mieć nadzieję, że w niedługim czasie regulamin ulegnie zmianie, a problem „niewidoczności” latynoskich aktorów i twórców znajdzie swój szczęśliwy finał w nominacjach w ciągu najbliższych kilku lat.

             Autor: Krzysztof Pruszyński

Źródło zdjęcia głównego: Pixabay

Źródła:

http://remezcla.com/film/heres-why-cocos-mexican-american-co-director-cant-get-an-oscar-nomination/

http://remezcla.com/lists/film/2018-oscar-nominees/

https://www.theguardian.com/film/2018/jan/27/hollywood-film-latinos-representation-diversity-oscars

http://www.newshub.co.nz/home/entertainment/2018/01/2018-oscar-nominees-lack-of-asians-latinos-called-out.html

https://www.usatoday.com/story/life/movies/2018/01/23/oscars-2018-diversity/1055923001/