2. Przezorny zawsze ubezpieczony, czyli jak przygotować się do wyjazdu

Na Kubę poleciałam z Meksyku, w którym spędzałam tegoroczne wakacje. Zanim zaczęłam rozglądać się za biletem, byłam przekonana, że zbiję interes życia – meksykańscy znajomi często wspominali o promocjach kubańskich linii lotniczych, a biorąc pod uwagę, że z Mexico City jest do Hawany rzut beretem, byłam pewna, że o lepszą szansę do odwiedzenia ojczyzny salsy będzie trudno. Niestety, jak się okazało albo nie mam szczęścia do promocji, albo są one w Ameryce Łacińskiej różne od okazji, które upolować można w Europie.

Analizując moje wcześniejsze podróże w Ameryce Południowej, skłaniałabym się jednak ku tej drugiej możliwości – tam się po prostu tanio nie lata (a przynajmniej nie tak tanio, jakby to sobie wyobrażał przybysz z Europy). Cubana de Aviación nie pozyskała więc we mnie nowego klienta, na co wpływ miały również krążące w Internecie informacje na temat rzekomego bankructwa spółki oraz opowieści o tym, jak podczas startu kubańscy piloci starych radzieckich samolotów zahaczali skrzydłami o budynki lotniska. I mimo że Cubana jest jedną z najstarszych linii lotniczych, a o katastrofach jej floty słychać rzadko, postanowiłam oszczędzić sobie podróży tupolewem i wybrać meksykańską, względnie tanią firmę Interjet (polecam również do podróży po Meksyku).

Jeśli chcemy wybrać się na Kubę z Europy, musimy być oczywiście przygotowani na większy wydatek. Osoby elastyczne czasowo i przedkładające atrakcyjną cenę nad dogodność połączenia zachęcam jednak do polowania na promocje linii AirEuropa, która przy wylotach z Londynu oferuje czasami rewelacyjne ceny biletów do Hawany.

Kolejną rzeczą, o której należy pamiętać przed wyjazdem na Kubę jest wiza, a dokładniej karta turysty. Do jej wyrobienia potrzebny będzie ważny paszport, polisa ubezpieczeniowa, bilet lotniczy (lub rezerwacja) oraz rezerwacja zakwaterowania na pierwsze dni pobytu. Ta wypisana ręcznie karteczka (niewklejana do paszportu) kosztować nas będzie 22 euro. Wszystko załatwiamy w ciągu jednego dnia w konsulacie Kuby (radzę sprawdzić dni i godziny otwarcia – jeśli nic się od czerwca nie zmieniło, to formalności wizowe można załatwiać we wtorki i czwartki, od 10:00 do 14:00).

Ja oczywiście postąpiłam zgodnie z procedurą zalecaną przez kubańską placówkę dyplomatyczną, ale jak się później okazało, kartę turysty można było również nabyć (i to taniej) tuż przed wylotem na meksykańskim lotnisku, gdzie oprócz paszportu i biletu lotniczego, nie sprawdzano żadnych innych dokumentów. W tym przypadku brak konieczności przedłożenia rezerwacji zakwaterowania może być plusem, zwłaszcza jeśli jedziemy jako mochileros (dosłownie: podróżujący z plecakiem) – sami dokładnie nie wiemy, jak ostatecznie wyglądać będzie trasa naszej podróży i w którym miejscu zatrzymamy się na dłużej. Warto w tym miejscu powiedzieć parę słów o specyfice kubańskiego sektora hotelarskiego.

Hoteli pięciogwiazdkowych jest na Kubie pod dostatkiem. Nie brak oczywiście obiektów wielkich, międzynarodowych sieci, w których standard, mimo nazwy, nie umywa się do tego obowiązującego w innych krajach (wkrótce opowiem o tym więcej). Jednak ludzie młodzi, podróżujący samodzielnie na próżno będą szukać na Kubie hosteli. One tam zwyczajnie nie istnieją, więc osoby omijające eleganckie hotele zatrzymują się w casas particulares, czyli po prostu w domach Kubańczyków.

Od kilku lat, dzięki pozwoleniu na prowadzenie własnej działalności gospodarczej, mieszkańcy wyspy mogą między innymi przyjmować u siebie w domach turystów. Oczywiście państwo wie, jak z tego skorzystać i sporą część dochodów właścicieli casas particulares zżerają podatki. W konsekwencji nocleg w kubańskim domu wcale nie jest tak tani, jak mogłoby się wydawać.

Jak znaleźć i zarezerwować odpowiadającą nam kwaterę? Niestety droga, z której ja skorzystałam, nie wchodzi już w grę. Parę miesięcy temu portal hostelbookers.com został bowiem wykupiony przez Amerykanów, a tym samym z jego oferty wykreślono Kubę. Zakwaterowania na tej karaibskiej wyspie próżno szukać na większości popularnych wśród podróżujących serwisów. Warto więc odwiedzić fora, na których osoby, które na Kubie już były, dzielą się namiarami na przyjmujące turystów rodziny. Inną możliwością jest skorzystanie z propozycji zawartych w przewodnikach turystycznych. Niestety, w przypadku casas particulares często podany jest tylko numer telefonu, więc zrobienie rezerwacji będzie nas sporo kosztować. W ostateczności, jeśli nie zorganizujemy wszystkiego przed wyjazdem albo jeśli zwyczajnie wolimy pójść na żywioł – nie ma się co martwić, bowiem po wyjściu z lotniska z pewnością otoczy nas grupka Kubańczyków oferujących zakwaterowanie i bez wątpienia będzie z czego wybierać.

Na koniec jeszcze kilka słów o pieniądzach. Kartą nie zapłacimy na Kubie raczej nigdzie, a chociaż bankomatów – co zadziwiające – jest całkiem sporo, to lepiej być przygotowanym i zabrać ze sobą wystarczającą ilość gotówki. Oczywiście najlepiej, żeby nie były to dolary, bo prowizja przy ich wymianie na kubańskie pesos wynosi co najmniej 10%. Na Kubie wcale nie jest tak tanio, jak można by sobie wyobrażać, a jako „bogaci zagraniczni turyści” musimy przygotować się na często wygórowane ceny. Mówiąc „wygórowane” mam na myśli przede wszystkim relację owej ceny do jakości. Warto zadbać o to, aby zawsze mieć przy sobie drobne. Wielu taksówkarzy czy ulicznych sprzedawców często bowiem „nie ma wydać”.

Należy być także przygotowanym na konieczność uiszczania wielu „opłat manipulacyjnych”, które moim zdaniem podchodzą pod łapówkarstwo. Ośmielę się więc stwierdzić, że podróżując po Kubie dałam całkiem sporo łapówek, szczególnie na dworcach autobusowych. Nieprzewidzianych wcześniej w budżecie wydatków pojawi się sporo, a trzeba jeszcze pamiętać o odłożeniu 25 CUC (peso wymienialne, 1 CUC=1USD), które każdy turysta zapłacić musi przed odlotem na lotnisku, aby móc Kubę opuścić.

Od 1994 roku obowiązuje na wyspie system podwójnej waluty, z którym w praktyce wiąże się wiele niezwykle ciekawych zjawisk społecznych. W październiku kubańskie władze ogłosiły zamiar likwidacji systemu dwuwalutowego. Jednak nawet jeśli przy okazji kolejnej podróży na Kubę zastaniemy ujednolicone ceny, to warto poznać zasady funkcjonowania podwójnej waluty i ich konsekwencje dla Kubańczyków.

A o tym (i nie tylko) więcej w kolejnych artykułach. W następnej części spotykamy się już w Hawanie. ¡Hasta pronto!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *