Dos Tacos

Restauracji meksykańskich w Warszawie jest na pęczki. Nic dziwnego, skoro kuchnia tego kraju jest jedną z najbardziej znanych i cenionych na świecie. Ale czy wszystkie z nich mają prawo być nazywane „meksykańskimi”? Przekonajmy się w Dos Tacos!

Tym razem z czwórką koleżanek wybrałyśmy się do meksykańskiej restauracji Dos Tacos. Nazwa lokalu oznacza dwie kukurydziane tortille złożone w połowie, z nadzieniem mięsno-warzywnym lub warzywnym, sosem i przyprawami, które są bardzo popularne w Meksyku. Lokal znajduje się w centrum handlowym na 5. piętrze, na które wjechałyśmy windą ozdobioną imitacją złota, która była obecna również w całym wystroju galerii.

Foto: dostacos.pl
Foto: dostacos.pl

Przy wejściu przywitał nas baner reklamowy: „Autentyczna kuchnia meksykańska. Rodzinne przepisy, ekologiczne tortille, oryginalne produkty. Zapraszamy!”. Weszłyśmy. Okazało się, że rezerwacja, którą zrobiłam na ów wtorkowy wieczór była niepotrzebna, ponieważ przywitała nas pusta sala, na której znajdowało się około 8 mniejszych stolików i 3 większe oraz bar. Wybrałyśmy miejsca przy dużym stole, stojącym tuż przy ogromnym, kiczowatym akwarium, które zdecydowanie potrzebowało natychmiastowego czyszczenia.

Karta dań nie była zbyt długa, co bardzo ułatwiło wybór. Podjęłyśmy decyzję: przystawka – nachos con queso z guacamole, następnie tytułowe tacos (wybrałyśmy wersję al pastor z grillowaną wieprzowiną w soku z ananasa, kolendrą, limonką i salsą verde oraz roja), danie główne – enchiladas rojas z kurczakiem, serem, pomidorami, pastą z czarnej fasoli, ryżem meksykańskim i salsą rojo, na deser churros, a do picia agua de Jamaica (tradycyjny napój z kwiatów hibiskusa, jak deklarowało menu).

Foto: pinterest.com
Foto: pinterest.com

Po złożeniu zamówienia znalazłyśmy chwilę, żeby rozejrzeć się po lokalu. Koszulki z nazwiskami znanych piłkarzy meksykańskich, bar pomalowany we wzory przypominające te tworzone przez dawnych mieszkańców Ameryki Środkowej i muzyka regionalna miały stworzyć niepowtarzalną atmosferę, co w moim przekonaniu udało się tylko połowicznie, choć muszę pochwalić talerze, które były bardzo kolorowe (podobne do tych na zdjęciu obok), radosne i zapewne autentyczne (z tyłu znajdował się podpis firmy i nie była ona ani polska, ani „made in China”).

Nie czekałyśmy zbyt długo, gdy podano nachos w dwóch wersjach: z mąki kukurydzianej i pszenno-kukurydzianej bądź tylko pszennej. Te drugie prezentowały się zdecydowanie lepiej, ponieważ nie było widać dużej ilości tłuszczu, która wsiąknęła w ciasto, co zauważyłyśmy w wersji czysto kukurydzianej. Smakowały też lepiej – były bardziej chrupkie i lżejsze od odpowiednika z kukurydzy, ale taka jest specyfika obu rodzajów mąki, z której zostały wykonane.

Porażką okazało się guacamole, czyli sos z awokado, składający się oryginalnie z awokado, limonki, soli i w zależności od wersji – pomidorów, papryki, kolendry, czosnku i inych. Po pierwsze, od początku zniechęcił nas kolor, który powinien być jasnozielony, a podano nam coś w kolorze szarego papieru z akcentami zielonej kolendry tu i ówdzie. Po drugie (gdy zdecydowałyśmy się jednak zaryzykować i spróbować), smak był nijaki, niewyraźny, jak papier ścierny. Niestety. W niczym nie przypominał wspaniałego guacamole z kuchni Kubanki w El Caribe. Efekt bardzo słabego sosu uzyskano przez zbyt małą ilość albo brak limonki oraz przypraw lub podana część przystawki była po prostu stara. To nie wróżyło dobrze.

Tacos al pastor, podane na dużym talerzu, wyglądały smacznie. Małe tortille, na środku mięso z warzywami i kolendrą, wystarczyło doprawić salsą verde (zieloną) lub roja (czerwoną), złożyć na pół i posmakować. I co? I kolejne rozczarowanie. Podobnie jak nachos, sosy były za mało wyraziste. Spodziewałyśmy się ostrych, wyrazistych sosów, w których czuć będzie papryczkę chilli. Co więcej, tortille były twarde na brzegach, a mięso zdecydowanie przesuszone. Kolejne niepowodzenie.

Po drugim daniu, zaczęłam się bać trzeciego. Enchiladas rojas również nas nie zachwyciły. Tak jak poprzednio – kurczak przesuszony i raczej niezbyt świeży, twarde tortille, a wszystko mdłe i niedoprawione. Naszą uwagę zwróciła pasta z czarnej fasoli – najbardziej popularny składnik wszelkich dań meksykańskich. Podana w małej miseczce, miała ładny fioletowy kolor i przyjemną konsystencję bez grudek. W smaku była dobra, choć znów zabrakło kucharzowi soli pod ręką.

Foto: pinterest.com
Foto: pinterest.com

Wieczór osłodziłyśmy sobie churros – smażonym na głębokim oleju wypiekiem w formie długiego palucha (tu w wersji krótkiej), obsypanego cukrem – z sosem czekoladowym. Przyznam, że był to naprawdę bardzo dobry deser. Potwierdziła to też jedna z naszych koleżanek, będąca Meksykanką. Taką samą opinię mamy też, jeśli chodzi o agua de Jamaica, ponieważ, jak powiedziała Mariana, smakowała prawie tak samo, jak w Meksyku.

Miłym i dość zabawnym akcentem było podanie rachunku pod mini sombrero. Ale niestety w takich małych rzeczach musiałyśmy doszukiwać się meksykańskiej duszy tego miejsca. Pomimo deklaracji na wejściu, Dos Tacos nie jest w naszym przekonaniu autentyczną kuchnią meksykańską. Nawet, jeśli przepisy są domowe, nie oznacza to, że są najlepsze. Szkoda.

** (2/5 gwiazdek)

Dos Tacos

Millenium Plaza, Al. Jerozolimskie 123A, 5. piętro

Ochota, Warszawa

http://www.dostacos.pl/strona-glowna.aspx

Za pomoc w degustacji i mile spędzony wieczór dziękuję Marianie, Karolinie, Asi i Ani J.

Anna Kołakowska

Więcej do poczytania o Dos Tacos:

http://nakarmionastarecka.pl/dos-tacos-meksyk-na-5-pietrze/

6 thoughts on “Dos Tacos”

  1. Jeśli lepiej smakowały Wam nachosy pszenne… nie powinnysie w ogole oceniac kuchni meksykanskiej, bo jej nie rozumiecie… Bylam w tej restauracji pare razy, poziom dan bywa nierowny, ale tortille kukurydziane i naczosy z nich to prawdziwy Meksyk, a te pszenne… no coz, maja je w menu dla Polakow

    1. Dziękuję za komentarz! Nie uważam się za eksperta kuchni meksykańskiej. Napisałam o tym, że bardziej nam smakowały nachosy pszenne, ponieważ rzeczywiście są smaczniejsze od kukurydzianych. W ten sposob chciałam podkreślić odmienność używanych w Meksyku składników oraz ich smak i ich niepopularnosc w Polsce. Zgadzam się, że jest to robione ‘pod Polaków’ ale w menu nie było nic napisane o 2 rodzajach nachos, które dostałyśmy.

      Co więcej, jeśli knajpa jest dobra, powinna reprezentować równy poziom bez wzgledu na dzień czy klienta.

    2. *chciałam zauważyć, że nachosy to nie jest potrawa Meksykańska tylko tex-mex, który serwowany jest na całym świecie jako danie meksykańskie, kukurydza tego nie zmienia.

  2. Pani Ania najwyraźniej nigdy nie była w Meksyku, bo nie ma pojęcia, o czym pisze… Ja miałem tę przyjemność, że spędziłem tam parę miesięcy i jedną z rzeczy, za którą kocham ten kraj, jest właśnie kuchnia. I spośród przeróżnych restauracji meksykańskich (w większości nie tyle meksykańskich co “meksykańskich”) w Warszawie tylko dania w Dos Tacos sprawiły, że poczułem się, jakbym znów stąpał po ulicach DF, Guadalajary, Chiapas czy Jukatanu. Tak więc po tym, jak zobaczyłem ocenę 2/5 dla Dos Tacos, wiem już, że na opinii pani Ani polegać nie należy. W najmniejszym stopniu.

    1. “salsa roja” to akurat wina korekty, czyli moja. sama autorka użyła w innym miejscu tekstu poprawnej formy 🙂 dziękuję za zauważenie błędu!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *