Penal de San Pedro – więzienie, o którym zapomniał rząd

Sklepy, restauracje, prężnie działające laboratoria kokainowe i niezależny rynek nieruchomości – to tylko kilka przykładów pokazujących, że największe więzienie w Boliwii funkcjonuje niczym państwo w państwie.

W położonym w La Paz zakładzie karnym obowiązuje specyficzny system administracyjny, w którym wiodącą rolę odgrywają tzw. „delegaci” – najbardziej szanowani oraz najstarsi więźniowie. Istnieje wiele zasad organizujących życie osadzonych. Nowo przybyli muszą wykupić lub wynająć przestrzeń do życia, która nierzadko ogranicza się do zimnego kąta na patio. Środki umożliwiające jakiekolwiek naprawy na terenie więzienia gromadzi się metodą składkową. Na co dzień więźniowie pracują, m.in. jako barmani, posłańcy, konsultanci medyczni, taksówkarze na terenie zakładu oraz, rzecz jasna, handlarze narkotyków. Nieliczni mogą liczyć na wsparcie finansowe od krewnych.

Ów, co najmniej, oryginalny charakter więzienia San Pedro wynika w dużym stopniu z tego, że w 2002 roku zostało ono niejako „porzucone” przez władze. Administrowanie instytucją powierzono więc właściwie samym więźniom, których liczba sięga około 2500. Około 75% osadzonych nigdy nie usłyszało wyroku. Wielu spośród nich przez lata oczekuje na rozstrzygnięcie sprawy. Obecnie sposób funkcjonowania zakładu karnego najlepiej opisuje chyba stwierdzenie „przetrwają najsilniejsi”. Jest to jedyne więzienie na świecie, na teren którego policja i strażnicy nie wchodzą prawie nigdy. Ich władza zamyka się w maleńkim biurze, z którego nie są w stanie kontrolować osadzonych żyjących w ośmiu sektorach wyznaczonych wedle dostępnych wygód.

Foto: Danielle Pereira, Flickr

Nowo przybyły więzień zobowiązany jest do nabycia czy też wynajęcia przestrzeni od więziennego „burmistrza” lub jednego z niezależnie działających „agentów nieruchomości”. Cały proces ma niezwykle formalny charakter i kończy się zazwyczaj wręczeniem nabywcy tytułu własności oraz przekazaniem kopii dokumentu liderowi danego sektora, który to ostatecznie potwierdza dokonanie transakcji, składając na umowie pieczęć i podpis. Im więcej pieniędzy osadzony posiada, tym lepsze warunki życia na terenie więzienia może sobie zapewnić. Prywatne łazienki, kuchnie czy telewizja kablowa zarezerwowane są dla baronów narkotykowych i skazanych za korupcję polityków. Brak środków oznacza zaś wynajmowanie celi od innych lub życie w szafie w zamian za pracę. Na terenie San Pedro nie brakuje też bezdomnych szukających schronienia na korytarzach i w więziennej kaplicy.

O wyjątkowości więzienia San Pedro świadczy ponadto fakt, że wielu więźniów żyje za kratkami wraz ze swoimi rodzinami. Żony osadzonych nierzadko pozostają bez wyboru, nie mogąc utrzymać siebie i dzieci poza zakładem karnym. Przysługuje im prawo swobodnego opuszczania więzienia. Kobiety często czerpią zyski z handlu na okolicznych targach, dzieci zaś uczą się w sąsiadujących z więzieniem szkołach, a po lekcjach oddają się zabawie za kratkami. W tym czasie część ojców, odsiadujących przeważnie wyroki za handel narkotykami, wytwarza kokainę w celach pełniących funkcję laboratoriów. Mówi się, że za murami San Pedro produkowana jest jedna z najczystszych postaci owego narkotyku na świecie, przeznaczana na użytek samych więźniów, jak i sprzedawana na zewnątrz.

Foto: Wikimedia Commons

Do niedawna więzienie San Pedro można było zwiedzać niczym muzeum. W latach 90. ub. wieku wieść o możliwości obserwowania z bliska życia osadzonych zaczęła rozchodzić się wśród szukających wrażeń turystów, trafiając w końcu na strony popularnych przewodników Lonely Planet. W szczytowym okresie codziennie organizowano nawet 50 nielegalnych wycieczek na teren zakładu karnego. Strażnicy więzienni chętnie przyjmowali łapówki w wysokości kilkudziesięciu dolarów od osoby, umieszczając na rękach przybyszy specjalne pieczątki pozwalające z łatwością odróżnić ich od osadzonych. Pieczę nad grupą ciekawskich turystów sprawował przewodnik pochodzący zazwyczaj z najsilniejszego w danym momencie gangu więziennego. Zwiedzający mieli szansę zobaczyć, jak żyje się w więzieniu, a także zakupić pamiątki. Wielu podróżnikom proponowano również degustację lokalnej kokainy.

W 2009 roku, w odpowiedzi na rosnący wskaźnik przestępstw popełnianych na terenie zakładu karnego, władze zaczęły surowo karać za organizację wycieczek więziennych. Wciąż jednak bramy San Pedro pozostają otwarte dla przyjezdnych dysponujących odpowiednią sumą pieniędzy. Gorzej sytuowani podróżnicy mogą sięgnąć po napisaną przez Australijczyka Rusty’ego Younga książkę „Marching Powder”. Opowiada ona o życiu w niesławnym więzieniu z perspektywy brytyjskiego więźnia, który zasłynął prowadzeniem wycieczek dla turystów. Od kilku lat mówi się także o możliwej adaptacji filmowej, do której prawa zakupił sam Brad Pitt.

Rosnący wskaźnik przestępczości w przeludnionym San Pedro przyczynił się do powstania planów likwidacji więzienia. Jeśli projekt przejdzie w fazę realizacji, na przestrzeni kilku najbliższych lat osadzeni będą stopniowo przenoszeni do innych zakładów karnych położonych na terenie Boliwii. Wśród pomysłów dotyczących przyszłości zakładu pojawia się przekształcenie go w budynek administracji państwowej lub centrum kulturalne. Plany te spotkały się jednak z silnym oporem więźniów, którzy posiadają prawa wyborcze i bywają odwiedzani przez polityków szukających poparcia.

Źródła:

http://www.bbc.com/mundo/noticias-america-latina-39096442

https://www.clarin.com/mundo/prision-san-pedro-produce-cocaina-viven-chicos-electrocuta-abusadores_0_rywgWZYwQe.html

http://www.chilevision.cl/alerta_maxima/casos/san-pedro-considerada-como-la-carcel-mas-atipica-del-mundo/2017-01-13/012554.html

http://www.lapazlife.com/places/san-pedro-prison-carcel-de-san-pedro/