Zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich może wpłynąć znacząco na sytuację mieszkających na terenie USA Latynosów. Chociaż podczas kampanii prezydenckiej organizacje latynoskie oraz celebryci, którzy stanęli w obronie wspomnianej mniejszości, protestowali przeciwko rasistowskiej strategii, nie wpłynęło to ani na przebieg wyborów, ani na ich wynik.
Przypomnijmy, że jednym z elementów kampanii Trumpa było nazwanie nielegalnych imigrantów meksykańskiego pochodzenia „gwałcicielami” i „kryminalistami”. Dodatkowo swój populistyczny dyskurs oparł on na obietnicach budowy muru między USA i Meksykiem, za który miałby rzekomo zapłacić meksykański rząd, oraz deportacji ponad 11 mln nielegalnych imigrantów z terenu Stanów Zjednoczonych. Rasistowska strategia wyborcza miała na celu zdobycie głosów białych obywateli USA, którzy za obecną sytuację ekonomiczną postanowili obarczyć winą m.in. Latynosów.
W obliczu brudnej kampanii atakującej mniejszości na tle rasowym społeczność latynoska zarządziła ogólnokrajową mobilizację, zachęcając naturalizowanych imigrantów do głosowania oraz pomocy przy zalegalizowaniu pobytu tym nieudokumentowanym. Podczas wyścigu o fotel prezydencki udało się zalegalizować pobyt ponad 37% nielegalnych imigrantów z Ameryki Łacińskiej. Największym sukcesem cieszyły się dwa stany, gdzie wskaźnik ten osiągnął 50%: Floryda, na terenie której niespodziewanie wygrał Trump oraz Nevada, gdzie zwyciężyła Clinton. Historycznie wśród wszystkich reprezentantów krajów latynoskich w wyborach prezydenckich dominowali wyborcy Demokratów z jednym, tradycyjnym już wyjątkiem Kubańczyków, którzy od lat popierają Partię Republikańską.
BBC Mundo wyliczyło 5 filarów populistycznej kampanii Trumpa, nad którymi prace miały rozpocząć się wraz z pierwszym dniem jego prezydentury. Większość z nich odnosi się do relacji politycznych i ekonomicznych z Meksykiem, a cztery z pięciu punktów bezpośrednio do sytuacji Latynosów na terenie USA:
- Budowa muru na granicy Meksyk–USA. Biorąc pod uwagę fakt, że El Chapo (szef kartelu Sinaloa przebywający obecnie w więzieniu) posiada łodzie podwodne, jest to mało skuteczny sposób na walkę z przemytem. Wyniki wyborów pokazały jednak, że Amerykanie mają nieco inne zdanie i uznali to za świetny pomysł, również na zatrzymanie napływu imigrantów.
- Wystąpienie USA z NAFTA. Ten temat pozostawiamy do głębszej analizy, ponieważ będzie miało to ogromne konsekwencje dla wszystkich krajów członkowskich. Mimo wszystko wraz z Trumpem koniec traktatu świętować będą Zapatyści oraz inne grupy autochtonów, dla których jego wprowadzenie pogorszyło sytuację na meksykańskiej wsi.
- Zaostrzenie praw emigracyjnych oraz masowe deportacje. Wbrew pozorom prezydentura Obamy nie była pod tym względem pobłażliwa, jednak to, co zapowiedział nowy prezydent elekt, oznacza deportacje ponad 10 mln ludzi.
- Likwidacja programu ochrony pacjentów nieposiadających ubezpieczenia zdrowotnego znanego jako Obamacare, z której korzystało wiele mniejszości etnicznych, których nie stać było na wykupienie prywatnej polisy.
Skutki wygranej Trumpa odczuwalne są już dzisiaj: w Nowym Jorku, Los Angeles oraz innych miastach trwają protesty, a meksykańska waluta zdążyła zdewaluować się w ciągu jednego dnia o 8%. Jaki będzie dalszy ciąg wydarzeń? Obserwując następstwa Brexitu, wzrost rasizmu wobec mniejszości (zwłaszcza Latynosów) wydaje się nieunikniony. Stosunki dyplomatyczne, ekonomiczne oraz polityczne między Meksykiem a Stanami Zjednoczonymi stoją pod znakiem zapytania. Sytuacja nielegalnych imigrantów może się znacznie pogorszyć. W zależności od tego, jak prawdziwy był przedstawiony w mediach obraz Trumpa podczas kampanii, USA może przeobrazić się w jedno z najbardziej podzielonych państw świata.
Źródła: