„Gorzkie zwycięstwo” – tak określa się wygraną w pierwszej turze wyborów Michelle Bachelet. Gorzkie, gdyż Bachelet, która do ostatniej chwili wierzyła w zwycięstwo większością absolutną, zabrakło niewiele ponad 3 punkty procentowe do osiągnięcia tego celu. W związku z uzyskaniem przez byłą prezydent 46,74% głosów, 15 grudnia odbędzie się druga tura wyborów, w której zmierzy się ona z Evelyn Matthei (25,12% poparcia).
Większość sondaży przedwyborczych wskazywało na wygraną socjalistki w pierwszej rundzie, co pozwoliłoby jej bezpośrednio na objęcie fotela prezydenckiego 11 marca przyszłego roku. Według dziennika La Vanguardia niepowodzenie takiego scenariusza jest wynikiem dwóch okoliczności. Przede wszystkim przyczyniła się do tego niska frekwencja wyborcza – do urn nie poszła ponad połowa Chilijczyków. 52% osób uprawnionych do głosowania, które w niedzielę pozostały w domach to ilość większa niż przewidywały najbardziej pesymistyczne prognozy. Tegoroczne wybory to pierwsze wybory prezydenckie i parlamentarne, w których udział był dobrowolny, i analitycy twierdzili od początku, iż ilość osób, które zagłosują, jest trudna do oszacowania i może znacząco wpłynąć na ich wyniki. Drugim powodem „gorzkiego zwycięstwa” jest fakt, że sześcioro z ośmiorga przeciwników eksprezydent reprezentuje podobne poglądy polityczne.
Ponad 25% głosów dla Matthei oznacza porażkę niezależnego Franco Parisiego, który był uznawany za jej bezpośredniego przeciwnika. Parisi zajął ostatecznie czwartą lokatę z wynikiem 10,13% poparcia. Wyprzedził go Marco Enríquez-Ominami, lider Partido Progresista, która umacnia obecnie swoją pozycję trzeciej siły w państwie. Z drugiej strony, uzyskał on tylko 10,84% głosów, czyli prawie dwukrotnie mniej niż w wyborach cztery lata temu.
Pomimo konieczności konfrontacji w drugiej turze wyborów, Michelle Bachelet jest pewna swojej wygranej: „wiedzieliśmy, że zadanie wygranej w pierwszej turze jest skomplikowane; wygraliśmy tej nocy i będziemy pracować, żeby wygrać w grudniu. Nie mam wątpliwości, że nam się to uda”. Zwróciła ona również uwagę na prawie dwukrotną przewagę w liczbie uzyskanych głosów między nią a Matthei. Jednakże kandydatka rządzącej partii nie traci nadziei na zwycięstwo, przekonana, że jeśli prawicy udało się pokonać dotychczasowe trudności w kampanii wyborczej, możliwy jest nieoczekiwany wynik grudniowej drugiej rundy.