Przeprowadzenie Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej wiąże się nie tylko z wyzwaniami infrastrukturalnymi i organizacyjnymi, ale wymaga też zmierzenia się z problemami społecznymi, które przy takich okazjach ujawniają się z całą siłą. Wiedzą o tym najlepiej władze brazylijskie, które muszą uporać się z falą protestów Brazylijczyków niezadowolonych z polityki rządu. Wczoraj rozpoczął się strajk pracowników metra w São Paulo – największej brazylijskiej metropolii, w której rozegrany zostanie mecz inauguracyjny Mundialu.
O strajku zadecydowało zgromadzenie 3 tysięcy pracowników, którzy domagają się zwiększenia płac i zmiany warunków pracy. Z użytku na czas nieokreślony wyłączone zostaną linie 1, 2, 3 i 5, co oznacza, że w trakcie Mistrzostw sparaliżowana będzie trzecia część serwisu, z którego korzysta średnio 4 miliony użytkowników. Jedna z wyłączonych linii łączy centrum miasta ze stadionem Itaquerao, na którym w obecności prezydent Dilmy Rousseff i szefa FIFA Josepha Blattera odbędzie się mecz otwarcia Mundialu.
Strajk w São Paulo nie jest jedynym zmartwieniem dla brazylijskich władz. Podobne demonstracje odbywają się w innych miastach-gospodarzach Mistrzostw, w tym w Rio de Janeiro, Salvador de Bahia i Recife. Co więcej, Amnesty International zwraca uwagę rządowi Rousseff, żeby podczas nadchodzących Mistrzostw nie powtórzyła się sytuacja z zeszłorocznego Pucharu Konfederacji, podczas którego policja siłą pacyfikowała protestujących Brazylijczyków. Do Kongresu i rządu organizacja wysłała petycję z 87 tysiącami podpisów, w której wyrażono zaniepokojenie co do braku ukarania odpowiedzialnych funkcjonariuszy oraz raport opisujący nadużycia.
Rousseff zapewniła, że demonstracje są legalne, ale jednocześnie podkreśliła, że nie pozwoli, by zaszkodziły one brazylijskim Mistrzostwom. Władze metra w São Paulo nie zaproponowały dotychczas rozwiązania eliminującego trudności komunikacyjne, powstałe w wyniku strajku. Nie zostało im zbyt wiele czasu, gdyż otwarcie Mistrzostw w São Paulo odbędzie się już 12 czerwca br.