Ogień zajął już obszar 34 tys. hektarów. Płomienie zagrażają osadom ludzkim oraz parkowi narodowemu.
Dwa tygodnie temu w argentyńskiej części Patagonii rozpoczął się pożar, który trwa do dzisiaj. Strażakom udało się częściowo zapanować nad ogniem, jednak na razie nie są w stanie stłumić pożaru w całości. Spłonął już las na obszarze 34 tys. hektarów, co stanowi największą zanotowaną katastrofę tego typu. Poniedziałkowe deszcze ugasiły część płomieni. Wzmocnione oddziały strażackie skupiają się na szybkim i efektywnym działaniu, ponieważ wraz ze wzrostem temperatur i ustaniem opadów ogień może się odrodzić.
Władze ostrzegają, że pożar postępuje w kierunku niewielkich miejscowości położonych w pobliżu jeziora Cholila. Zagrożony jest także jeden z najbardziej znanych parków narodowych Argentyny – Los Alerces. Znajduje się on w odległości zaledwie czterech kilometrów od płomieni. Na szczęście deszcz spowolnił przemieszczanie się ognia w stronę parku.
Juan Paritsis, argentyński ekspert w dziedzinie biogeografii, stwierdził, że “pożary te powinny zostać zaatakowane na czas, ponieważ jeśli wymkną się spod kontroli, ugaszenie ich bez pomocy klimatu stanie się praktycznie niemożliwe”. Ostrzegł ponadto, że odtworzenie spalonej roślinności potrwa ponad sto lat.
Chilijskie władze zaoferowały argentyńskim strażakom pomoc w postaci helikopterów. Do walki z ogniem przyłączyli się także niektórzy milionerzy posiadający ziemie w pobliżu jeziora Cholila. Przekazali oni służbom sprzęt gaśniczy. Część z nich nawet osobiście uczestniczy w gaszeniu pożaru.
Prowadzone jest śledztwo mające na celu określenie przyczyn pożaru. Według władz doszło do celowego podpalenia, za którym stać mogą przedsiębiorstwa dążące do zabudowania tej części Patagonii.
Źródło: http://internacional.elpais.com/internacional/2015/03/03/actualidad/1425410661_001514.html