Dwadzieścia trzy lata temu, niecały rok po tym, jak meksykańska Partia Rewolucyjno-Instytucjonalna (PRI) powróciła do władzy po dwunastu latach bycia w opozycji, peruwiański pisarz i laureat Literackiej Nagrody Nobla nazwał Meksyk „perfekcyjną dyktaturą”. Teraz uznaje swój błąd.
„Meksyk to dyktatura perfekcyjna. Perfekcyjną dyktaturą nie jest komunizm, nie jest Związek Radziecki, nie jest Fidel Castro, jest nią Meksyk. To zakamuflowana dyktatura, tak, że wydaje się, że nie jest dyktaturą, ale w rzeczywistości posiada wszystkie cechy dyktatury” .
Vargas Llosa teraz przyznaje się do popełnienia błędu, podtrzymując, że osobiście nie sympatyzuje z PRI, partią, z której wywodzi się obecny prezydent. „Ja nie zagłosowałbym na PRI, ale PRI, które doszło do władzy nie jest tą samą partią, co kiedyś; trzeba mieć to na uwadze. Obecne PRI funkcjonuje w ramach demokracji. Szanuje demokrację, proponuje reformy, które wydają się całkiem sensowne”.
Peruwiański pisarz wyraził zadowolenie z popełnionej w przeszłości pomyłki, tłumacząc, że to, co dzisiaj znajduje w kraju, jest „zakorzenioną demokracją”.
Odnosząc się do swojego komentarza na temat dyktatury sprzed ponad dwudziestu lat, Vargas Llosa powiedział: „Nie była perfekcyjna! Była nieperfekcyjna, na szczęście! Była niedoskonałą dyktaturą i dowodem jest to, że (dzisiaj) nie ma dyktatury w Meksyku” – stwierdził w wywiadzie opublikowanym w środę w dzienniku „Reforma”.
Pisarz przebywa w Meksyku z okazji odbywającego się w tym tygodniu Festiwalu Viva Perú.