MoCaSe, walka ludności rdzennej o ziemię

W Santiago del Estero, północno-zachodniej prowincji Argentyny, od ponad dwudziestu lat lokalni rolnicy walczą o prawo do uprawianej przez stulecia ziemi.

MoCaSe, Movimiento Campesino de Santiago del Estero (Ruch Rolniczy z Santiago del Estero) powstał w sierpniu 1990 roku, aby chronić prawa lokalnych społeczeństw do uprawianych przez nich ziem i skupia obecnie prawie 9 tysięcy rodzin. Jest częścią Movimiento Nacional Campesino Indígena (Państwowy Ruch Rolniczo-Indiański) oraz Vía Campesina i łączy je z tymi ruchami walka o jednolitą reformę agrarną, suwerenność żywnościową, edukację dzieci i młodzieży z lokalnych społeczności, ochronę ziemi i równość płci.

Reforma rolna, którą proponują, polega na transformacji społecznej, nie na walce o indywidualne tytuły własności, a o poszanowanie praw ochrony ludności rdzennych i ich ziemi jako własności społecznej. Margarita Gómez ze społeczności Rincón de Saladillo podkreśla, że „ta reforma tworzona jest w terenie i jest tworzona kolektywnie. Kiedy jesteśmy w organizacji, zostawiamy ja, aby stać się wspólnotą”. Chcą także zmienić sposób dystrybucji produkowanych przez siebie towarów. Mirta Coronel, z tej samej społeczności, tłumaczy: „Nie przeszkadza nam rozpowszechnianie tego, co tworzymy, tego, czego bronimy, tego co myślimy, ponieważ to sprawia, że nasza walka staje się bardziej widoczna. Wieś i miasto są ze sobą związane; bez miasta bylibyśmy niczym, tak jak i miasto bez nas byłoby niczym, ponieważ żywność pochodzi stąd, od rolników; ci, którzy produkują dużo, nie produkują pożywienia, a paszę dla zwierząt, która przeznaczona jest na eksport; to, co tworzymy my, zostaje w państwie, żywi nasze społeczeństwo i jest to żywność zdrowa, pozbawiona chemikaliów”.

Dzieci Mirty uczą się w powstałej w 2007 r. Szkole Rolniczej. Obecnie liczy ona ok. 80 uczniów ze społeczności Santiago del Estero oraz innych prowincji. Ponadto przygotowywany jest projekt utworzenia Uniwersytetu Rolniczego. Tymczasem przedstawiciele MoCaSe występują na wyższych uczelniach oraz prowadzą zajęcia edukacyjne w szkołach, m.in. w Buenos Aires. „Wielu młodych, którzy studiują rolnictwo, przyjeżdża do nas i dziwi ich sposób produkcji, fakt, że można produkować bez używania chemii” – mówi Mirta, podkreślając wagę rozpowszechniania walki także w miastach.

Rolnicy z Santiago del Estero zawsze mieli problemy dotyczące własności ziemi, jednakże sytuacja w ostatnich czasach znacząco się pogorszyła. Proces zajmowania ziemi lokalnych rolników rozpoczął się już w czasach dyktatury, ale to w latach 90. przybrał na sile. W 1996 r. Argentyna zezwoliła na uprawę soi transgenicznej, co spowodowało głębokie zainteresowanie obszernymi terytoriami prowincji, które przeznaczone zostały pod praktycznie monokulturową uprawę tej rośliny. Reformy Macriego doprowadziły do kolejnego kryzysu. Po pierwsze, usunięto podatek, który obejmował eksport soi transgenicznej, zatem uprawy stały się jeszcze bardziej opłacalne. Usunięto także prawo, zgodnie z którym jedynie 20% argentyńskiej ziemi mogło znajdować się w rękach zagranicznych inwestorów. Walka o pole uprawne stała się więc bardziej zaciekła.

Deolina Carrizo, jedna z przedstawicielek MoCaSe, wystąpiła niedawno w Saragossie, opowiadając o problemach spotykających lokalnych rolników ze strony międzynarodowych korporacji. „Zatrudniają uzbrojone grupy paramilitarne, aby wyrzucić rodziny z ich ziemi. (…) Wiele z tych rodzin pracuje na tych terenach od siedmiu, dziesięciu czy więcej pokoleń” – mówi. Podkreśla także, że decyzje Macriego powodują powrót do walki przestępczej o ziemię, zarówno w Santiago del Estero, jak i na południu kraju, gdzie ma miejsce proces skupywania ziemi Mapuczów. „Nie interesuje ich suwerenność społeczności, są zainteresowani tylko suwerennością korporacji, które przybywają, aby zniszczyć nasz sposób życia” – komentowała w Saragossie.

Społeczności Yaku Cachi zagraża obecnie Orlando Canido, właściciel Manaos, produkującej napoje gazowane, który oprócz zatrudnienia uzbrojonych grup w celu zastraszenia lokalnych rodzin, dopuszcza się podpaleń domów i zagród, zatruwania wód pitnych czy zabijania zwierząt. Pomimo sądowego potwierdzenia praw rodzin do ziemi, Canido nie cofa się przed brutalną walką o terytoria mogące przynieść wysokie zyski.

Na całym świecie ofiarami międzynarodowych korporacji i wielkich producentów żywności stają się drobni rolnicy produkujący ekologiczną i wolną od chemii żywność. Dla Monsanto czy innych producentów przetworzonych genetycznie nasion są oni przeszkodą w zdobywaniu coraz większych zysków. Niemniej jednak lokalne społeczności walczą o możliwość tradycyjnego uprawiania ziemi, zgodnie z przekazywaną z pokolenia na pokolenia wiedzą, poszanowaniem przyrody i zwierząt.

Źródła:

http://revistasuperficie.com.ar/mocase-entre-celebraciones-y-denuncias-la-lucha-sigue.html

http://www.publico.es/sociedad/indigenas-resisten-argentina-presion-terratenientes.html

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *