Od blisko miesiąca członkowie społeczności Kichwa blokują kablami rzekę Tigre, dopływ Amazonki. Ich celem jest zatrzymanie łodzi należących do kompanii naftowych oraz protest przeciwko obojętności władz wobec zanieczyszczenia selwy na skutek działalności wydobywczej.
Przedsiębiorstwa zajmujące się pozyskiwaniem ropy naftowej działają na tych terenach od ponad 40 lat. Mieszkańcy regionu obarczają je odpowiedzialnością za degradację środowiska. Ponadto krytykują niewystarczające działania rządu, ograniczające się do ogłoszenia ekologicznego stanu wyjątkowego na skażonych terenach. Według José Fachína, lidera Kichwa, Tigre jest najbardziej zanieczyszczoną rzeką, a peruwiańskie władze nie reagują w sposób zadowalający. Jak zapewnił Fachín: „To jest protest wszystkich Kichwa. Są gotowi za to umrzeć. Cena ropy jest niska, jednak ból przez nią spowodowany – ekstremalnie silny”.
Koncesja, wokół której wybuchły protesty, przynosi Peru największe zyski, lecz kontrakt wygasa w sierpniu. Władze planują go odnowić, konsultując się ze społecznościami tubylczymi. Dla ludności rdzennej jednak kluczowa pozostaje kwestia zanieczyszczenia i problemów społecznych związanych z wydobyciem ropy. Wśród żądań uczestników protestu znalazły się m.in. pieniężna rekompensata za użytkowanie ziemi należącej do społeczności, a także zaoferowanie mieszkańcom regionu miejsc pracy.
Jak zapewnił antropolog Alberto Chirif, Indianie nie proszą o nic, czego nie dałoby się spełnić. „Są to podstawowe prawa: terytorium, zdrowie, edukacja, oczyszczenie skażonych terenów i kontrola, by nie dochodziło do katastrof ekologicznych” – powiedział Chirif.
Peruwiańska Rada Ministrów wydała oświadczenie, w którym zapewnia, iż do regionu wysłana została specjalna komisja, oraz apeluje o zawieszenie protestu.
Źródło: http://www.theguardian.com/environment/2015/feb/02/perus-indigenous-people-protest-against-re-licensing-of-oil-concession