W środę miał miejsce nieoczekiwany wybuch wulkanu Calbuco, położonego w południowej części kraju.
Słup popiołu uniósł się z krateru na wysokość dwudziestu kilometrów. Władze zarządziły czerwony alarm i ewakuację półtora tysiąca osób zamieszkujących okoliczne miejscowości. Po kolejnej, silniejszej erupcji, do której doszło w czwartek o 1:00 w nocy, rząd chilijski ogłosił, że mieszkańcy terenów położonych w odległości 20 kilometrów od wulkanu muszą opuścić domy. Tym razem ewakuowano ponad 4 tysiące osób. Przeprowadzona w pobliżu wulkanu ewakuacja była jedną z najszerzej zakrojonych tego typu akcji w ostatnich latach.
Władze zaznaczają, że wybuch ten miał większą siłę od niedawnej erupcji wulkanu Villarrica. Calbuco ostatni raz dał o sobie znać 40 lat temu. Tym razem jednak eksperci są zaskoczeni aktywnością wulkanu. Dotychczas nie zanotowano ofiar. Jedną osobę uznano natomiast za zaginioną. Obecnie pył wulkaniczny opada w kierunku północnym, nie stanowiąc jednak zagrożenia dla ludności.
Chile leży w strefie Pacyficznego Pierścienia Ognia, w której znajduje się 90% wszystkich czynnych wulkanów świata. Calbuco uważany jest za jeden z trzech najniebezpieczniejszych wulkanów w Chile. Mimo to jego aktywność nie była odpowiednio monitorowana.
Źródło: http://www.bbc.co.uk/mundo/noticias/2015/04/150422_volcan_calbuco_erupcion_chile_ao