Czytając biografię i utwory urugwajskiego pisarza Horacio Quirogi, zadaję sobie pytanie, czy śmierć to aby na pewno tylko zjawisko, przeznaczenie każdego z nas, czy może postać, figura, obdarzona zdolnością myślenia i podejmowania decyzji, przy okazji wyposażona w broń masowego rażenia? W Anatemie na śmierć Edward Stachura traktuje śmierć jako osobę, na kształt litanii kieruje do niej bardzo niepochlebne określenia. Trochę tak, jakby krzyczał do uciążliwej sąsiadki. Ta ,,sąsiadka” jednak ma nad nami władzę i autor jest tego świadomy, mówi do niej „feudalna właścicielko naszych dni i nocy”. Co do tego nie ma wątpliwości. Nasze życie uzależnione jest od śmierci. Pytanie tylko, czy śmierć po prostu pojawia się u kresu życia, czy towarzyszy nam przez cały czas i nadaje mu kształt.
W opowiadaniu Leśny miód Horacio Quirogi śmierć utożsamiona jest z siłami natury, potęgą selwy, przed którą nie ma ucieczki. Jedyne, co można zrobić, to starać się podporządkować tym siłom i odnosić się do nich z pokorą. A są to cechy, których brakuje głównemu bohaterowi opowiadania – Gabrielowi Benincasie, młodemu mężczyźnie tuż po studiach z rachunku publicznego. Jest to człowiek przyzwyczajony do wygodnego życia i czerpiący z niego satysfakcję. Postanawia jednak spędzić kilka dni w selwie regionu Misioneros, aby ,,uczcić zaakceptowane przez siebie życie dwoma lub trzema intensywnymi doznaniami”.
Tutaj widzimy już pierwszy błąd w myśleniu bohatera. Zachowuje się, jakby zupełnie zapomniał o tym, że zagłębienie się w puszczę to nie zwykła przechadzka po lesie, w którym ścieżki zostały wyznaczone – opisanym i oswojonym. Nie traktuje tego jako doświadczenia, które mogłoby zachwiać jego percepcją świata, jest przekonany, że po wizycie w selwie wróci do dotychczasowego życia i zasadniczo nie dokona się żadna zmiana. Jedyne, czego poszukuje, to ,,intensywniejsze doznanie”. W selwie zawodzi go racjonalne rozumowanie, zawodzą go zmysły, własne ciało odmawia mu posłuszeństwa. Nie przewidział tego zanim wyruszył. Spodziewał się dzikich bestii i stąd zabrał karabin, ale to nie w drapieżnikach powinien był upatrywać niebezpieczeństwa. Śmierć, w dzikiej puszczy uwolniona z więzów udawania nałożonych jej przez człowieka w świecie cywilizowanym, mogła korzystać z najbardziej przewrotnych środków.
Benincasa, upojony zapachem leśnego miodu, sięga po niego, nie zastanawiając się nad konsekwencjami. Jest zbyt pewny siebie i to go gubi, zdaje się, że zapomina, gdzie się znajduje. Bierze miód, tak jakby brał ciasteczko z talerza. Potem mrówki, które w świecie człowieka można wyplenić za pomocą preparatu chemicznego, w świecie puszczy są nie do pokonania. A to dlatego, że panują tam osobliwe prawa, prawa mrówek, a nie człowieka. Jeśli spojrzymy na tę sytuację z szerszej perspektywy, zauważymy, że możemy odnieść to zdarzenie do całego życia człowieka. Selwa to życie, coś, co do czego nie możemy mieć żadnej pewności. Zachwyca nas, ale w jednej chwili może nas zniszczyć, jeśli stracimy czujność i swoją dumą obrazimy odwieczne prawa puszczy, odwieczne prawa życia. Albo śmierci.
Jak zaznaczyłam na początku, śmierć nie pojawia się jedynie w twórczości Quirogi – jest nią również naznaczone jego życie, które wpływa na kształt pisanych przez niego utworów. Liczba tragicznych wypadków, które przydarzyły się jego najbliższym jest wprost zatrważająca.
Gdy Horacio ma dwa miesiące, jego ojciec ginie na polowaniu. Jako nastolatek jest świadkiem samobójstwa ojczyma chorego na nieuleczalną chorobę. W wieku dwudziestu czterech lat traci dwoje spośród rodzeństwa, które padają ofiarą tyfusu. W tym samym roku dochodzi do szczególnie tragicznego wydarzenia – Quiroga, podczas przygotowywania broni do pojedynku dla jednego ze swoich przyjaciół, przypadkowo wystrzela i trafia pociskiem w jego usta, co jest przyczyną natychmiastowej śmierci. Zdruzgotany wypadkiem wyjeżdża do Buenos Aires, skąd wkrótce wyprowadza się do regionu Misiones, w którym zamieszkuje ze swoją małżonką, Aną Maríą Cires. Ana próbuje przekonać męża do powrotu do Buenos Aires, kiedy jednak jej prośby pozostają bezskuteczne, popełnia samobójstwo – wypija sublimat, który powoduje trwającą aż osiem dni agonię. Potem nadchodzi ostateczne uderzenie, kiedy to niespełna sześćdziesięcioletni autor dowiaduje się, że jest nieuleczalnie chory na raka prostaty. Dzień po usłyszeniu diagnozy, 19 lutego 1937, popełnia samobójstwo poprzez zażycie cyjanku.
Nieustępliwość losu, ciągła obecność śmierci, potęga sił, których nie możemy kontrolować, to motywy przewijające się w twórczości Quirogi, na którego biografii zostało odciśnięte straszne piętno. Pozostaje tylko pytanie, czy decydując się na ostateczne wyjście rzeczywiście przechytrzył śmierć, czy tylko zrealizował jej plan? Uciekł spod praw natury czy się poddał? Czy miód, który znalazł, nie był przypadkiem zatruty?
Justyna Kraska
Źródła:
Horacio Quiroga „Leśny miód” [w:] „Przerażający staruch. Opowieści niesamowite” Armoryka, Sandomierz 2008
Jacinta Escudos ”Una vida de amor, locura y muerte: Horacio Quiroga” http://www.filmica.com/jacintaescudos/archivos/007299.html
Waldo González López ”El “salvaje” Horacio Quiroga” http://web.archive.org/web/20131029193455/http://www.somosjovenes.cu/index/semana152/quiroga.htm